Informacje i regulamin bloga:

REGULAMIN!!!

1. Nie akceptuję wulgaryzmów w komentarzach, jeśli ktoś chciałby coś mi powiedzieć, podany jest numer Gadu-Gadu, oraz Gmail.

2. To samo sądzę o reklamowaniu się w komentarzach, poprzez wstawianie linków do swoich blogów lub innych stron (typu fora, serwisy, różnego rodzaju swoje konta [DeviantArt, YouTube] itp. ). Możesz robić to jedynie w wiadomościach prywatnych.

3. Jeśli już masz zamiar dodać komentarz, pisz na temat. Nie będę tolerowała tekstów, które mówią, że blog jest nudny i nie ma sensu go czytać. W takich sprawach dyskutować będę jedynie w wiadomościach prywatnych, ale na blogu ma panować spokój. Nie chcesz czytać, nie czytaj, proste, prawda?

4. Blog jest po to, aby czytać i ewentualnie komentować, a nie rządzić na nim, od tego jest autorka. Jeśli treść się nie podoba, wyłącz. Na pewno nie będzie akceptowane wymuszanie przygód, jakie bohaterowie tu przeżywają, jak i tego, kto będzie głównym bohaterem historii! O tym, ile razy ktoś będzie występował, i czy w ogóle będzie, decyduję ja!

Uwaga! Użytkownicy nie stosujący się do regulaminu będą od razu blokowani! Nie będę dawała ostrzeżeń, nie mam zamiaru bawić się z Wami w teksty " zapomniałam/em o tym" !

piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział 8

Gdy znaleziono Szóstego, zabrano go natychmiast do skrzydła szpitalnego. Tam Rebecca zajmowała się również Rexem. Obaj byli w bardzo ciężkim stanie.. Po dłuższym czasie dostała wezwanie do laboratorium. Zdenerwowała się trochę, ale powoli ruszyła w tamtą stronę zostawiając na chwilę chłopaków samych. Weszła niepewnie do laboratorium, było tam pusto i cicho, rozejrzała się dookoła. Czuła wielki niepokój, nie wiedziała o co chodzi. Nagle na ekranie pojawił się Biały, chciał z nią porozmawiać i nie zapowiadało się to na miłą pogawędkę. Powoli podeszła bliżej, nie udawało jej się ukryć strachu, nie była tak dobra w maskowaniu uczuć jak Szósty.
-Możesz mi wyjaśnić co się tutaj działo? -nerwowo.
-Ale... o co chodzi? -niepewnie.
-Niedawno dostałem wiadomość od jednego z agentów, że cała sala treningowa jest zdemolowana.
-No... Szósty i Rex trenowali. -próbowała się uspokoić.
-A jak wyjaśnisz tyle krwi? Połowa sali jest nią zalana...
-No... ja... nie wiem. -zrezygnowanym głosem.
-Od Ciebie się nic nie dowiem, zawołaj mi tu Szóstego... szybko.
-On nie może.
-A to niby dlaczego?
-Jest nieprzytomny... -spokojnie.
-A Rex? W końcu trenował razem z nim.
-On... tak jakby też jest nieprzytomny.
Biały ciężko westchnął. Spojrzał na nią zniecierpliwionym wzrokiem.
-Kiedy tylko Szósty się obudzi, ma się ze mną połączyć, jasne?
-Tak, oczywiście.
Biały się rozłączył a Rebecca odetchnęła z wyraźną ulgą. Usiadła na krześle i rozmasowała delikatnie skronie. Myślała że pójdzie gorzej. Dobrze wiedziała że teraz Biały nie da Szóstemu spokoju póki nie dowie się prawdy. Ale kto normalny uwierzyłby w jakąś historyjkę o duchach?
Po kilku chwilach Rebecca zajrzała do chłopaków. Zmieniła Szóstemu bandaże ponieważ już wszystkie nasiąknęły krwią. Usiadła przy nim na krawędzi łóżka. Pogłaskała go bardzo delikatnie po policzku. Była już zmęczona. Minęła już dawno północ. Siedziała tak jeszcze kilka minut, a później wyszła ze skrzydła szpitalnego i poszła powoli do swojego pokoju. Nie miała nawet już siły żeby się przebrać. Od razu opadła na łóżko i zasnęła.
Dwie godziny później obudził się Szósty, poderwał się gwałtownie. Głośno i szybko oddychał. Rozejrzał się i dopiero zorientował że jest w skrzydle szpitalnym. Spojrzał na ciągle nieprzytomnego Rexa. Po krótkiej chwili opadł z powrotem na łóżko, zwolnił i uspokoił oddech. Bandaże znów całe nasiąknęły krwią. Gdy to zauważył podniósł się powoli... Usiłował zmienić opatrunek, nie szło mu to najlepiej ale dał sobie jakoś radę. Ledwo trzymał się na nogach. Została niecała godzina do świtu. Usiadł na krawędzi łóżka. Z głową było już o wiele lepiej, ale cała reszta ciała to po prostu katastrofa. Długo siedział tak w ciszy i przypominał sobie co ostatnio zaszło. Sporo tego było, głównie problemów. Od czasu do czasu zerkał na Rexa. Ale nastolatek wciąż się nie budził. Szósty miał zamiar właśnie do niego podejść, ale do pomieszczenia weszła wtedy Rebecca. Zbliżyła się do niego.
-Odzyskałeś przytomność... to dobrze.
-Ta...
-Jak się czujesz?
-Nieźle... ale nawet nie pamiętam dokładnje co się stało.
-Bo uderzyłeś się mocno w głowę... Możesz mi wyjaśnić co Ci odbiło? -ostatnie słowa wypowiedziała z lekkim zdenerwowaniem.
-O co Ci chodzi? -trochę zdziwiony.
-Że skoczyłeś z hangaru głupolu... przecież mogłeś umrzeć! -była coraz bardziej zdenerwowana.
-Ale żyję. -mówił spokojnie i cicho.
-No właśnie. -spokojniej. -Ciekawa jestem, jakim cholernym cudem przeżyłeś skok z ponad dziesięciu metrów człowieku?! Przecież to jak skazanie siebie samego na śmierć! Żaden normalny człowiek czegoś takiego nie robi.
-No to jestem nienormalny.
-A co jak byś naprawdę po tym skoku umarł!? Zastanowiłeś się?! Co ja bym bez Ciebie zrobiła... Szósty.
-O, a jednak mnie potrzebujesz? Nie dało się ostatnio jakoś tego wyłapać.
-Przestań. Owszem, miałam humorki i krzyczałam czasami na Ciebie ale...
-”Czasami” ? Raczej... ciągle. -przerwał jej.
-No dobra... ciągle na Ciebie krzyczałam, ale to nie znaczy że Cię nie potrzebuję. Szósty... ja Cię kocham. -ostatnie zdanie wypowiedziała szeptem. Jednak on usłyszał. Wstał powoli z łóżka i podszedł do niej bliżej. Rebecca zamknęła oczy i spuściła głowę. Poczuła na swoim policzku jego dłoń, dotknęła ją. Nie otwierała oczu. Szósty po krótkim czasie ją przytulił i pogłaskał po głowie.
-Ja Ciebie też kocham. -spokojnie szepnął jej do ucha.
Ona mocno się w niego wtuliła i stali tak dłuższą chwilę, aż w końcu Holy się odezwała.
-Biały chce z tobą jak najszybciej porozmawiać...
-O co chodzi?
-Zobaczył salę treningową... chce wiedzieć co się tam stało. Nie ma zbyt dobrego humoru.
-A czy kiedykolwiek miał? Dobra... pogadam z nim.
Szósty pocałował jeszcze Rebeccę w policzek i wyszedł z pomieszczenia. Holy usiadła na łóżko na którym leżał wcześniej Szósty. Teraz czuła się naprawdę szczęśliwa, jedyne czego teraz chciała to być cały czas z nim. Zorientowała się że musi iść do laboratorium do pracy... niechętnie wstała i ruszyła w tamtą stronę. Przy wejściu już słyszała głośną rozmowę Szóstego z Białym. Nie wyglądało to na przyjacielską wymianę zdań.
-I mam niby uwierzyć w to, że uczepił się Ciebie jakiś duch, a później próbował Cię jeszcze zabić? Nie brzmi to zbyt wiarygodnie... -znudzony.
-Wiem, ale to prawda... powiedz, dlaczego miałbym Cię niby okłamywać?
-Nie mam pojęcia.
-No to zastanów się trochę, po huj miałbym wymyślać historyjkę z duchem?
-Jeszcze zobaczymy. A ty za chwilę marsz na trening.
Biały się rozłączył. Szósty miał ochotę uderzyć pięścią w główny komputer, ale na szczęście się powstrzymał. Rebecca weszła do laboratorium i zbliżyła się do Szóstego.
-Spokojnie...
-Nie mam już do niego siły... najchętniej bym go zamordował.
-To stań w kolejce, bo większość osób tutaj by tego chciała.
Holy pocałowała go w policzek.
-Idź na trening zanim znów zacznie się czepiać... Tylko na niskim poziomie trudności, jasne?
-No dobra, dobra.
Szósty wyszedł z laboratorium i poszedł do sali treningowej, był już tam porządek, chociaż było jeszcze parę śladów po krwi. Chciał włączyć trudny poziom na treningu, ale zorientował się że Rebecca widzi wszystko przez kamery, włączył więc niski. Rebecca się uśmiechnęła. Poszło mu nieźle, mogło być co prawda o wiele lepiej, ale był bardzo osłabiony. Po treningu był jeszcze bardziej zmęczony, ale poszedł jeszcze do Rexa. Na nieszczęście nie odzyskał jeszcze przytomności. Szósty podszedł do niego bliżej i dotknął jego dłoni, po chwili jednak się wycofał. Gdy tylko dotknął chłopaka ten nerwowo się poruszył, jakby ktoś go właśnie uderzył. Rex miał małą, ale głęboką ranę na ramieniu. Wcześniej nikt tego nie zauważył, może dlatego... że biegali wokoło Szóstego, gdy był praktycznie martwy. Szósty wziął jeden bandaż i bardzo delikatnie owinął mu ramię. On od czasu do czasu poruszał się jakby chciał uciec... jakby robiono mu krzywdę. Szósty wcale się temu nie dziwił... to co niedawno przeżył nie było zbyt miłe. Siedział bardzo długo przy Rexie, nie miał zamiaru w najbliższym czasie od niego odchodzić. Dotarło do niego, że nawet zależy mu na Rexie... zawsze był dla niego bardzo bliski... był jak rodzina i dalej tak jest.

Notka nudna jak flaki z olejem, albo nawet gorzej (a do tego krótka :/ Sooorki )... ale przynajmniej coś tam jest. No cóż... nie liczę na żadne komentarze w stylu „super i ciekawa notka” Bo według mnie ciekawa nie jest ani trochę. Nie mam teraz zbyt wiele do powiedzenia... Więc trzymajcie się i cześć.

7 komentarzy:

  1. Dobra jest. da się przeżyć. Ogólnie bardzo fajna.

    OdpowiedzUsuń
  2. circe.salazar.

    Zgadzam się z Olcią. Notka jest całkiem dobra. Szósty się wybudził i wyznali sobie miłość. Nie każdy rozdział musi być pełen akcji XD Czekam na następną.

    OdpowiedzUsuń
  3. soreczki, ale mnie się chyba bardziej podobał stary motyw. Bardziej czytelny, ale jak wolisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten motyw zostaje, nie będę go zmieniała. Jedyne co zmienię to kolor czcionki na taki, żeby pasował do tła.

      Usuń
  4. Ok. Z tym kolorkiem czcionki lepiej wygląda. Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  5. Niemal poryczałam się pod koniec... Lubię takie momenty relacji ojciec - syn z Nie-ojcem i Nie-synem biologicznie. Cieszę się, że tutaj wszystko się wyjaśniło i czekam na nn, ale nie zdziw się jak przeczytam np. za miesiąc xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam pierwsze zdanie i myślę – Szósty powinien się przeprowadzić do skrzydła szpitalnego. xD Wow, wyznali sobie miłość. *0* How lovely... I to z Rexem też fajne. Ciekawa akcja bez nawalnki, to coś, czego ja nie umiem. XD Cytując jedną bardzo mądrą osobę - „super i ciekawa notka”. xD Czekam na nexta. :3

    OdpowiedzUsuń