Gdy znaleziono Szóstego, zabrano go
natychmiast do skrzydła szpitalnego. Tam Rebecca zajmowała się
również Rexem. Obaj byli w bardzo ciężkim stanie.. Po dłuższym
czasie dostała wezwanie do laboratorium. Zdenerwowała się trochę,
ale powoli ruszyła w tamtą stronę zostawiając na chwilę
chłopaków samych. Weszła niepewnie do laboratorium, było tam
pusto i cicho, rozejrzała się dookoła. Czuła wielki niepokój,
nie wiedziała o co chodzi. Nagle na ekranie pojawił się Biały,
chciał z nią porozmawiać i nie zapowiadało się to na miłą
pogawędkę. Powoli podeszła bliżej, nie udawało jej się ukryć
strachu, nie była tak dobra w maskowaniu uczuć jak Szósty.
-Możesz mi wyjaśnić co się tutaj
działo? -nerwowo.
-Ale... o co chodzi? -niepewnie.
-Niedawno dostałem wiadomość od
jednego z agentów, że cała sala treningowa jest zdemolowana.
-No... Szósty i Rex trenowali.
-próbowała się uspokoić.
-A jak wyjaśnisz tyle krwi? Połowa
sali jest nią zalana...
-No... ja... nie wiem. -zrezygnowanym
głosem.
-Od Ciebie się nic nie dowiem, zawołaj
mi tu Szóstego... szybko.
-On nie może.
-A to niby dlaczego?
-Jest nieprzytomny... -spokojnie.
-A Rex? W końcu trenował razem z nim.
-On... tak jakby też jest
nieprzytomny.
Biały ciężko westchnął. Spojrzał
na nią zniecierpliwionym wzrokiem.
-Kiedy tylko Szósty się obudzi, ma
się ze mną połączyć, jasne?
-Tak, oczywiście.
Biały się rozłączył a Rebecca
odetchnęła z wyraźną ulgą. Usiadła na krześle i rozmasowała
delikatnie skronie. Myślała że pójdzie gorzej. Dobrze wiedziała
że teraz Biały nie da Szóstemu spokoju póki nie dowie się
prawdy. Ale kto normalny uwierzyłby w jakąś historyjkę o duchach?
Po kilku chwilach Rebecca zajrzała do
chłopaków. Zmieniła Szóstemu bandaże ponieważ już wszystkie
nasiąknęły krwią. Usiadła przy nim na krawędzi łóżka.
Pogłaskała go bardzo delikatnie po policzku. Była już zmęczona.
Minęła już dawno północ. Siedziała tak jeszcze kilka minut, a
później wyszła ze skrzydła szpitalnego i poszła powoli do
swojego pokoju. Nie miała nawet już siły żeby się przebrać. Od
razu opadła na łóżko i zasnęła.
Dwie godziny później obudził się
Szósty, poderwał się gwałtownie. Głośno i szybko oddychał.
Rozejrzał się i dopiero zorientował że jest w skrzydle
szpitalnym. Spojrzał na ciągle nieprzytomnego Rexa. Po krótkiej
chwili opadł z powrotem na łóżko, zwolnił i uspokoił oddech.
Bandaże znów całe nasiąknęły krwią. Gdy to zauważył podniósł
się powoli... Usiłował zmienić opatrunek, nie szło mu to
najlepiej ale dał sobie jakoś radę. Ledwo trzymał się na nogach.
Została niecała godzina do świtu. Usiadł na krawędzi łóżka. Z
głową było już o wiele lepiej, ale cała reszta ciała to po
prostu katastrofa. Długo siedział tak w ciszy i przypominał sobie
co ostatnio zaszło. Sporo tego było, głównie problemów. Od czasu
do czasu zerkał na Rexa. Ale nastolatek wciąż się nie budził.
Szósty miał zamiar właśnie do niego podejść, ale do
pomieszczenia weszła wtedy Rebecca. Zbliżyła się do niego.
-Odzyskałeś przytomność... to
dobrze.
-Ta...
-Jak się czujesz?
-Nieźle... ale nawet nie pamiętam
dokładnje co się stało.
-Bo uderzyłeś się mocno w głowę...
Możesz mi wyjaśnić co Ci odbiło? -ostatnie słowa wypowiedziała
z lekkim zdenerwowaniem.
-O co Ci chodzi? -trochę zdziwiony.
-Że skoczyłeś z hangaru głupolu...
przecież mogłeś umrzeć! -była coraz bardziej zdenerwowana.
-Ale żyję. -mówił spokojnie i
cicho.
-No właśnie. -spokojniej. -Ciekawa
jestem, jakim cholernym cudem przeżyłeś skok z ponad dziesięciu
metrów człowieku?! Przecież to jak skazanie siebie samego na
śmierć! Żaden normalny człowiek czegoś takiego nie robi.
-No to jestem nienormalny.
-A co jak byś naprawdę po tym skoku
umarł!? Zastanowiłeś się?! Co ja bym bez Ciebie zrobiła...
Szósty.
-O, a jednak mnie potrzebujesz? Nie
dało się ostatnio jakoś tego wyłapać.
-Przestań. Owszem, miałam humorki i
krzyczałam czasami na Ciebie ale...
-”Czasami” ? Raczej... ciągle.
-przerwał jej.
-No dobra... ciągle na Ciebie
krzyczałam, ale to nie znaczy że Cię nie potrzebuję. Szósty...
ja Cię kocham. -ostatnie zdanie wypowiedziała szeptem. Jednak on
usłyszał. Wstał powoli z łóżka i podszedł do niej bliżej.
Rebecca zamknęła oczy i spuściła głowę. Poczuła na swoim
policzku jego dłoń, dotknęła ją. Nie otwierała oczu. Szósty po
krótkim czasie ją przytulił i pogłaskał po głowie.
-Ja Ciebie też kocham. -spokojnie
szepnął jej do ucha.
Ona mocno się w niego wtuliła i stali
tak dłuższą chwilę, aż w końcu Holy się odezwała.
-Biały chce z tobą jak najszybciej
porozmawiać...
-O co chodzi?
-Zobaczył salę treningową... chce
wiedzieć co się tam stało. Nie ma zbyt dobrego humoru.
-A czy kiedykolwiek miał? Dobra...
pogadam z nim.
Szósty pocałował jeszcze Rebeccę w
policzek i wyszedł z pomieszczenia. Holy usiadła na łóżko na
którym leżał wcześniej Szósty. Teraz czuła się naprawdę
szczęśliwa, jedyne czego teraz chciała to być cały czas z nim.
Zorientowała się że musi iść do laboratorium do pracy...
niechętnie wstała i ruszyła w tamtą stronę. Przy wejściu już
słyszała głośną rozmowę Szóstego z Białym. Nie wyglądało to
na przyjacielską wymianę zdań.
-I mam niby uwierzyć w to, że uczepił
się Ciebie jakiś duch, a później próbował Cię jeszcze zabić?
Nie brzmi to zbyt wiarygodnie... -znudzony.
-Wiem, ale to prawda... powiedz,
dlaczego miałbym Cię niby okłamywać?
-Nie mam pojęcia.
-No to zastanów się trochę, po huj
miałbym wymyślać historyjkę z duchem?
-Jeszcze zobaczymy. A ty za chwilę
marsz na trening.
Biały się rozłączył. Szósty miał
ochotę uderzyć pięścią w główny komputer, ale na szczęście
się powstrzymał. Rebecca weszła do laboratorium i zbliżyła się
do Szóstego.
-Spokojnie...
-Nie mam już do niego siły...
najchętniej bym go zamordował.
-To stań w kolejce, bo większość
osób tutaj by tego chciała.
Holy pocałowała go w policzek.
-Idź na trening zanim znów zacznie
się czepiać... Tylko na niskim poziomie trudności, jasne?
-No dobra, dobra.
Szósty wyszedł z laboratorium i
poszedł do sali treningowej, był już tam porządek, chociaż było
jeszcze parę śladów po krwi. Chciał włączyć trudny poziom na
treningu, ale zorientował się że Rebecca widzi wszystko przez
kamery, włączył więc niski. Rebecca się uśmiechnęła. Poszło
mu nieźle, mogło być co prawda o wiele lepiej, ale był bardzo
osłabiony. Po treningu był jeszcze bardziej zmęczony, ale poszedł
jeszcze do Rexa. Na nieszczęście nie odzyskał jeszcze
przytomności. Szósty podszedł do niego bliżej i dotknął jego
dłoni, po chwili jednak się wycofał. Gdy tylko dotknął chłopaka
ten nerwowo się poruszył, jakby ktoś go właśnie uderzył. Rex
miał małą, ale głęboką ranę na ramieniu. Wcześniej nikt tego
nie zauważył, może dlatego... że biegali wokoło Szóstego, gdy
był praktycznie martwy. Szósty wziął jeden bandaż i bardzo
delikatnie owinął mu ramię. On od czasu do czasu poruszał się
jakby chciał uciec... jakby robiono mu krzywdę. Szósty wcale się
temu nie dziwił... to co niedawno przeżył nie było zbyt miłe.
Siedział bardzo długo przy Rexie, nie miał zamiaru w najbliższym
czasie od niego odchodzić. Dotarło do niego, że nawet zależy mu
na Rexie... zawsze był dla niego bardzo bliski... był jak rodzina i
dalej tak jest.
Notka nudna jak flaki z olejem, albo
nawet gorzej (a do tego krótka :/ Sooorki )... ale przynajmniej coś tam jest. No cóż... nie liczę
na żadne komentarze w stylu „super i ciekawa notka” Bo według
mnie ciekawa nie jest ani trochę. Nie mam teraz zbyt wiele do
powiedzenia... Więc trzymajcie się i cześć.
Dobra jest. da się przeżyć. Ogólnie bardzo fajna.
OdpowiedzUsuńcirce.salazar.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Olcią. Notka jest całkiem dobra. Szósty się wybudził i wyznali sobie miłość. Nie każdy rozdział musi być pełen akcji XD Czekam na następną.
soreczki, ale mnie się chyba bardziej podobał stary motyw. Bardziej czytelny, ale jak wolisz.
OdpowiedzUsuńTen motyw zostaje, nie będę go zmieniała. Jedyne co zmienię to kolor czcionki na taki, żeby pasował do tła.
UsuńOk. Z tym kolorkiem czcionki lepiej wygląda. Kiedy next?
OdpowiedzUsuńNiemal poryczałam się pod koniec... Lubię takie momenty relacji ojciec - syn z Nie-ojcem i Nie-synem biologicznie. Cieszę się, że tutaj wszystko się wyjaśniło i czekam na nn, ale nie zdziw się jak przeczytam np. za miesiąc xD
OdpowiedzUsuńCzytam pierwsze zdanie i myślę – Szósty powinien się przeprowadzić do skrzydła szpitalnego. xD Wow, wyznali sobie miłość. *0* How lovely... I to z Rexem też fajne. Ciekawa akcja bez nawalnki, to coś, czego ja nie umiem. XD Cytując jedną bardzo mądrą osobę - „super i ciekawa notka”. xD Czekam na nexta. :3
OdpowiedzUsuń