Informacje i regulamin bloga:

REGULAMIN!!!

1. Nie akceptuję wulgaryzmów w komentarzach, jeśli ktoś chciałby coś mi powiedzieć, podany jest numer Gadu-Gadu, oraz Gmail.

2. To samo sądzę o reklamowaniu się w komentarzach, poprzez wstawianie linków do swoich blogów lub innych stron (typu fora, serwisy, różnego rodzaju swoje konta [DeviantArt, YouTube] itp. ). Możesz robić to jedynie w wiadomościach prywatnych.

3. Jeśli już masz zamiar dodać komentarz, pisz na temat. Nie będę tolerowała tekstów, które mówią, że blog jest nudny i nie ma sensu go czytać. W takich sprawach dyskutować będę jedynie w wiadomościach prywatnych, ale na blogu ma panować spokój. Nie chcesz czytać, nie czytaj, proste, prawda?

4. Blog jest po to, aby czytać i ewentualnie komentować, a nie rządzić na nim, od tego jest autorka. Jeśli treść się nie podoba, wyłącz. Na pewno nie będzie akceptowane wymuszanie przygód, jakie bohaterowie tu przeżywają, jak i tego, kto będzie głównym bohaterem historii! O tym, ile razy ktoś będzie występował, i czy w ogóle będzie, decyduję ja!

Uwaga! Użytkownicy nie stosujący się do regulaminu będą od razu blokowani! Nie będę dawała ostrzeżeń, nie mam zamiaru bawić się z Wami w teksty " zapomniałam/em o tym" !

wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 10


         Mężczyzna odchylił głowę delikatnie do tyłu i oparł ją o ścianę. Zaczął wpatrywać się w śnieżnobiały sufit. Był tak zamyślony że nie zauważył Rebecci która od krótkiego czasu stała przy wejściu. Patrzyła na jego zamyśloną twarz, po chwili zdecydowała się podejść bliżej widząc, że jeszcze nie zwrócił na nią uwagi. Ukucnęła przy nim i położyła dłoń delikatnie na jego ramieniu.

-Szósty? Stało się coś? Miałeś trenować. -odezwała się głosem pełnym troski. Mężczyzna nawet na nią nie spojrzał. Westchnął tylko i odezwał się cicho.

-Martwię się po prostu... że to znów może się zdarzyć. Albo coś o wiele gorszego. Boję się że może wam się coś stać Holy. -mruknął odwracając głowę w stronę Rebecci.

Skarbie... -pocałowała go bardzo delikatnie w policzek i po chwili oparła głowę o jego ramię. -Nic się nam nie stanie. Wszystko będzie w porządku, to koniec. -odpowiedziała mu spokojnie.

-Nie... to nie jest koniec, to dopiero początek. Poszło stanowczo za łatwo, ja wiem że stanie się coś poważnego. -mówił ponurym i załamanym głosem. Rebecca zaczęła się o niego martwić.

-Szósty, co ty gadasz? Wszystko jest dobrze... a o Ciebie zaczynam się poważnie martwić, jeszcze niedługo zaczniesz mi się ciąć, czy coś podobnego... -przyznała bardzo poważnie.

-Przestań... wcale nie. Przecież normalnie się zachowuje.

-Na pewno nie normalnie. Wstawaj... idziesz ze mną na badania. Coś się z Tobą dzieje i nie odpuszczę póki nie dowiem się co. -rozkazała po czym pociągnęła go za rękę wstając. Mężczyzna wstał tuż po niej, ciągnięty mocno za rękę. Nie odezwał się już więcej. Rebecca zaciągnęła go do laboratorium gdzie siedział na krześle Rex. Nie zwrócili na niego uwagi. Holy kazała Szóstemu siadać na miejscu obok nastolatka. Posłusznie usiadł. Obaj się nudzili, ale Rebecca nie pozwalała żadnemu z nich wyjść z pomieszczenia. Szósty z niecierpliwością czekał aż oderwie się od pracy przy komputerze i go przebada. Chciał już iść do siebie. Po kilku minutach Rebecca odeszła od komputera i ruszyła powoli w kierunku chłopaków. Ruszyła się ledwo na dwa metry a nagle zgasło światło i wszystko się wyłączyło. Cała trójka była niesłychanie zdziwiona. W Providence nigdy nie zabrakło prądu. Chłopaki wstali z krzeseł. Wszyscy nerwowo się rozglądnęli. W pomieszczeniu było obecnie tak ciemno, że ledwo widzieli siebie nawzajem. Szósty zbliżył się na kilka kroków do Holy i położył jej dłoń na ramieniu. Nie było teraz czasu na użalanie się oraz myślenie o wszystkich problemach i strachu. Stało się coś poważnego, więc musieli się tym zająć.

-Rebecco, musimy sprawdzić co się dzieje.

-J... jasne. -zawahała się, od razu dało się usłyszeć niepewność i strach w jej głosie.

-Holy, coś się stało? -zapytał z wielką troską. Zbliżył się jeszcze bardziej i stanął tuż przed nią. Miała lekko spuszczoną głowę. Bała się nawet rozglądnąć.

-Nie... nic się nie stało... ja... ja tylko... -nie potrafiła nawet dokończyć zdania.

-Boisz się ciemności? -zapytał ze spokojem.

Kobieta nic nie odpowiedziała. Spuściła głowę w dół jeszcze bardziej. Faktycznie się bała ale zwyczajnie wstydziła się do tego przyznać. Po chwili poczuła że ktoś ją mocno przytula. Uniosła lekko głowę i zobaczyła, że to Szósty. Wtuliła się mocno, zamykając oczy. Z oka wydostała się samotna łza, spłynęła po policzku i spadła na ziemię.

-Skarbie, nie bój się. Ja jestem przy Tobie. Przecież nic Ci się nie stanie, to tylko ciemność. -mówił do niej z wielką troską. Musnął bardzo delikatnie jej usta. Kobieta wyraźnie się uspokoiła. Po chwili usłyszeli zniecierpliwiony już głos Rexa.

-Ej, ja tu ciągle jestem. Zostawcie mizianie się i przytulanie na później, dobra?

-On ma rację, musimy najpierw sprawdzić co się stało. -odpowiedziała ciągle trochę wystraszonym głosem. Ale już nie tak bardzo jak chwilę wcześniej.

-Eh... jakbyście nie zauważyli, nie ma prądu. A wszystkie drzwi są tu automatyczne... na prąd.-Szósty stwierdził fakt.

-No to mamy problem, jeśli ktoś zaraz tego nie naprawi, będziemy mieli jeszcze większy kłopot.

-A zasilanie awaryjne? Przecież jest tu takie. -odezwał się Rex z wielką nadzieją.

-Już by je włączyli... najwyraźniej też padło. -stwierdził spokojnie mężczyzna.

-Jak Ty możesz być taki spokojny?! Przecież możemy zostać tu na zawsze!! -w głosie Rexa było słychać panikę.

-Uspokój się młody, nie ma co histeryzować. Trzeba zachować spokój. -był opanowany jak zawsze.

-Ale jesteśmy w pułapce! -ciągle histerycznie.

Szósty westchnął ciężko.

-Przestań się wydzierać. Lepiej trochę pomyśl. Przecież możesz spróbować przywrócić prąd.

Rebecca nie wtrącała się w tą całą dyskusję. Wolała siedzieć cicho. Rex się trochę uspokoił.

-No tak... jasne... spróbuję. -uśmiechnął się słabo. Było mu głupio że tak zaczął panikować. Podszedł do jednego z komputerów i dotknął go delikatnie prawą ręką. Musiał się skupić. Usiłował naprawić usterkę, ale nie mógł znaleźć jej źródła. Nie potrafił nic z tym zrobić. Po krótkiej chwili odsunął się o krok od komputera. Westchnął ciężko i odezwał się zrezygnowanym i załamanym głosem.

-Nie dam rady... nie mogę znaleźć źródła usterki... jakby nic się nie stało.

Rebecca na tą wiadomość po omacku wygrzebała z jakieś szuflady małą latarkę. Włączyła ją. Nie dawała zbyt wiele, ale zawsze coś.

Szósty dalej był spokojny, wiedział że jest jeszcze inne wyjście. Nie miał zamiaru zostać tu na dłużej, aż ktoś to naprawi.

-No dobra, skoro nie rozwiążemy tego w ten sposób. Będzie trzeba rozwalić po prostu drzwi.-stwierdził jakby to było coś normalnego.

Nastolatek trochę się zdziwił ale nie było innego wyjścia.

-Biały nas za to zamorduje. -cicho i niepewnie.

-Trudno, innego wyjścia nie ma. Chcesz tu zostać?

-No... nie. -stanowczo.

-To rozwal te cholerne drzwi i będziemy mieli to z głowy.

-No dobra. -mruknął pod nosem. Odsunął się trochę od Rebecci i Szóstego. Stworzył swoje wielkie, mechaniczne pięści i uderzył jedną z nich w drzwi. Po tym mieli już gotowe wyjście.  

-Szósty, ale jak Biały się mnie o to uczepi, to wszystko zgonię na Ciebie. -stwierdził z lekkim uśmiechem na twarzy.

-Nie pierwszy i nie ostatni raz... -również lekko się uśmiechnął. Ruszył w kierunku wyjścia z laboratorium. Pozostała dwójka tuż za nim. Szli niespokojnie i powoli przez szerokie, ciemne korytarze. Każdy najcichszy dźwięk budził w nich strach. Zwłaszcza w Rebecce. Widzieli jedynie niewielki obszar przed sobą, dzięki cienkiemu strumieniowi światła wydobywającego się z latarki. Mieli teraz tylko jeden cel. Dostać się do źródła całej energii w Providence... tylko tak można było sprawdzić co się stało i to naprawić.


Nie skomentuję tutaj zbyt wiele... powiem tylko, że dziękuję bardzo Okultyście, za nowy szablon na bloga. Jestem bardzo wdzięczna <3. I druga sprawa, dedykacja dla dwóch osób. Andisy, oraz Kimiko. To wszystko na dziś, pozdrawiam wszystkich ;*.

6 komentarzy:

  1. fajny rozdział. Aż nie skręca co dalej. Mam niemiłe wrażenie że to ta zjawa zepsuła źródło zasilania. czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zauważyłam dwa błędy
    "...Odsunął się trochę od Rebecci i Szostego.". Powinno być "Szóstego".
    "...Dostać się do źródła całej energii w Prividence..." Powinno być "Providence"

    Liczyłam na coś więcej niż zgaszenie światła. Jestem lekko rozczarowana. Mam spory niedosyt.
    To tyle. Czekam cierpliwie na nexta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże... sory za te błędy, jak ja czytałam i ich nie zauważyłam ? Za moment to poprawię.. nie napisałam tak specjalnie. Ale od ponad dwóch tygodni moja klawiatura działa bardzo dziwnie.

      Usuń
    2. W pożadku. Ja też popełniam mnóstwo błędów.

      Usuń
  3. Zauważyłem kilka błędów interpunkcyjnych, ale... co tam. xD Także odczuwam niedosyt, pewnie temu, iż tak długo czekałem. ^^ Jestem ciekaw przyczyny awarii. Nie obstawiałbym zjawy, bo, według mnie, trochę za szybko by wróciła... Może wilkołak? XDD Czekam na nexta. C:

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za dedyk. Opko ciekawe... Holi bojąca się ciemności... A Rex panikujący tak jakby miał klaustrofobię. Idę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń