Informacje i regulamin bloga:

REGULAMIN!!!

1. Nie akceptuję wulgaryzmów w komentarzach, jeśli ktoś chciałby coś mi powiedzieć, podany jest numer Gadu-Gadu, oraz Gmail.

2. To samo sądzę o reklamowaniu się w komentarzach, poprzez wstawianie linków do swoich blogów lub innych stron (typu fora, serwisy, różnego rodzaju swoje konta [DeviantArt, YouTube] itp. ). Możesz robić to jedynie w wiadomościach prywatnych.

3. Jeśli już masz zamiar dodać komentarz, pisz na temat. Nie będę tolerowała tekstów, które mówią, że blog jest nudny i nie ma sensu go czytać. W takich sprawach dyskutować będę jedynie w wiadomościach prywatnych, ale na blogu ma panować spokój. Nie chcesz czytać, nie czytaj, proste, prawda?

4. Blog jest po to, aby czytać i ewentualnie komentować, a nie rządzić na nim, od tego jest autorka. Jeśli treść się nie podoba, wyłącz. Na pewno nie będzie akceptowane wymuszanie przygód, jakie bohaterowie tu przeżywają, jak i tego, kto będzie głównym bohaterem historii! O tym, ile razy ktoś będzie występował, i czy w ogóle będzie, decyduję ja!

Uwaga! Użytkownicy nie stosujący się do regulaminu będą od razu blokowani! Nie będę dawała ostrzeżeń, nie mam zamiaru bawić się z Wami w teksty " zapomniałam/em o tym" !

niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 13

Położył ją na jednym z łóżek, w skrzydle szpitalnym, zrobił to najdelikatniej jak tylko się dało. Lekko się trzęsła, więc wyciągnął z szafki koc i ją okrył. Usłyszał tuż za sobą głos brata.
-Caesar, od kiedy tak się nią przejmujesz? -zapytał jakby ze zdziwieniem.
-A co miałbym zrobić? Jest w złym stanie, więc po prostu pomogłem, co w tym złego? -odpowiedział cicho, nawet nie spoglądając na brata.
-No... bo to przecież... Piąta. -przyznał to dość niepewnie, nigdy za nią nie przepadał.
-No i co z tego? Możesz mi wyjaśnić? -zapytał wyraźnie zirytowany. -Jest niby kimś gorszym od nas?! Od Ciebie?! Odpuść już sobie, wiem że za nią nie przepadasz, ale nie przesadzaj. Daj jej w końcu spokój.
-Caesar, nie będę Ci teraz mówił, co możesz, a czego nie, ale jeszcze zobaczymy. Niedługo pożałujesz, że w ogóle ją poznałeś. -Caesar zignorował całkowicie jego słowa. Zajmował się teraz nową znajomą, była w naprawdę ciężkim stanie. Przypomniał sobie o zakrwawionym bandażu, odkrył dziewczynę, odwinął z jej brzucha brudny bandaż, po czym wyrzucił go do śmieci. Z szafki wziął drugi, czysty i opatrzył ją ponownie. Sprawdził, czy nie ma innych ran, następnie usiadł obok niej na skraju łóżka. Uśmiechnął się delikatnie. Mimo tego wszystkiego, co o niej słyszał, widział w niej niewinność. Od razu można było zauważyć, że Ona potrzebuje pomocy, kogoś bliskiego, prawdziwego przyjaciela. Caesar mimo tego, że praktycznie w ogóle jej nie znał, chciał chociaż spróbować jej pomóc. Dotknął jej dłoni, była lodowata. Okrył ją dokładnie kocem. Nie miał obecnie nic innego do roboty, więc mógł zostać przy niej. Dotknął jej czoła, tak po prostu, aby upewnić się, że nie ma gorączki. Drżała lekko, więc tak sobie pomyślał. Na szczęście nie była rozpalona. Nie spuszczał z niej wzroku, jego brat przez ten cały czas stał przy drzwiach i obserwował. Widocznie coś nie pasowało mu w stosunku Caesara do Piątej, ale wolał się nie odzywać, to i tak nic by nie dało. Jego brat zawsze był uparty, nie miał zamiaru teraz odpuścić. Postanowił sobie, że jej pomoże, a przynajmniej spróbuje. Nie poddawał się, gdy coś sobie już postanowił. Po dłuższym czasie zobaczył, że Piąta się budzi. Uniosła delikatnie powieki i spojrzała w stronę Caesara. W jej oczach widać było wyraźnie strach i niepewność. To miejsce i wszyscy ludzie, byli dla niej przecież całkowicie obcy. Rex dobrze wiedział, że jego brat lubi pomagać ludziom, ale nie rozumiał, dlaczego z tych wszystkich ludzi, którzy obecnie potrzebowali pomocy, wybrał właśnie ją. Musiał widzieć w niej coś niezwykłego. Zaczął nawet myśleć, że dziewczyna spodobała się Caesarowi. Spróbował pozbyć się tej myśli. Od samego początku nie darzył Piątej sympatią, mimo to, że kiedyś uratował ją przed upadkiem do krateru wypełnionego wrzącą lawą. Jednak gdyby ktoś zapytał, dlaczego jej aż tak nie lubi, nie potrafiłby na to odpowiedzieć, jego nienawiść była więc niewyjaśniona.
Caesar uśmiechnął się do dziewczyny, po czym spokojnym głosem odezwał się.
-Jak się czujesz? -zapytał z troską. Ona nie odwzajemniła uśmiechu, nie była w stanie, poza tym, czuła się w tym miejscu dosyć niepewnie.
-D... Dobrze... -zawahała się.
-Ej, nie bój się, przecież tu nic Ci się nie stanie, nie jesteśmy twoimi wrogami, naprawdę nie musisz się nas bać. -powiedział widząc niepewność dziewczyny.
-Wiem, ale to dla mnie obce miejsce, a poza tym, jestem po prostu słaba i zmęczona, wybacz. -mimo tego, że Caesar naprawdę próbował udzielić jej pomocy, Ona nie miała jak na razie zamiaru się przed nim otwierać. Znała go niecały dzień, absolutnie nic o nim nie wiedziała, nie ufała mu.
-Zapytałem tylko, jak się czujesz? Chyba tego ukrywać przede mną nie musisz. -uśmiechnął się do niej delikatnie. Ona nawet na niego już nie spojrzała, zachowywała powagę, nie można było zauważyć na jej twarzy nawet najsłabszego uśmiechu. Gdy Caesar to zobaczył, również od razu spoważniał. -Proszę, porozmawiajmy, wiem, że mnie praktycznie nie znasz, masz pełne prawo mi nie ufać, ale proszę, przynajmniej spróbuj.
-Proszę Cię, daj mi na razie odpocząć. Jestem zmęczona. -opuściła delikatnie powieki.
-No tak... jasne, przepraszam. Fakt, ledwo się obudziłaś, a ja już z takimi rzeczami wyskakuję. Przepraszam, może sobie już pójdę, i dam Ci w końcu święty spokój.
-Nie, nie idź... -wtrąciła się szybko.
-jak to? -zapytał z niemałym zdziwieniem.
-Gdy zostanę sama, będę bała się jeszcze bardziej, co prawda, nie mam ochoty na żadną rozmowę, ale przynajmniej ze mną tutaj posiedź. Oczywiście... jeśli nie masz nic innego teraz do roboty. -spojrzała na niego niepewnie. To widocznie ucieszyło Caesara. Uśmiechnął się do niej szeroko. Chciał dotknąć jej dłoni, jednak Ona na to nie pozwoliła, zabrała ją szybko.
-Co ty robisz? -zapytała, patrząc na niego.
-Ym... ja... p... przepraszam. Tak tylko chciałem... przepraszam... -zaczął się jąkać.
-Dobrze, dobrze, przestań już przepraszać. -oboje po chwili usłyszeli cichy śmiech, rozpoznali głos Rexa. Caesar spojrzał na brata.
-Czego Ty tutaj jeszcze szukasz? Nie masz nic innego do roboty?
-Coś by się pewnie znalazło, ale nawet miło jest popatrzeć się i pośmiać z Was. A zwłaszcza z tej różowej idiotki. -Rex zachowywał się w tym momencie inaczej niż zwykle, nie przepadał za Piątą, ale przecież nigdy tak się na jej temat nie wyrażał, ani nie wyśmiewał jej, czy brata. Coś było nie tak, jak powinno. Ta obelga zabolała Piątą, jednak Ona starała się to ukryć.
-Nie mów tak o niej! -Caesar był już wyraźnie zdenerwowany.
-Bo co? Zakochałeś się? -znów parsknął śmiechem.
-Nie, ale nie masz prawa mówić o niej takich rzeczy. -próbował się jakoś z tego wytłumaczyć.
-Ojej, przepraszam braciszku, nie bij, bo się chyba zaraz popłaczę. -stwierdził sarkastycznie.
-Rex, przestań. -usiłował go uspokoić.
-Nie, dobrze się przy tym bawię. -nie miał najmniejszego zamiaru odpuścić. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nikt inny nie zwracał w ogóle uwagi na jego zachowanie i całą tę dyskusję.
-Zamknij się w końcu! Wyjdź! Już! -zdenerwował się już nie na żarty.
-Ohohoo... Czaruś się już denerwuje? -jeszcze nie dawno był załamany z powodu złego stanu zdrowia brata, a teraz zwyczajnie się z niego wyśmiewał.
-Nie mam zamiaru się teraz z Tobą użerać. -odwrócił się z powrotem w stronę Piątej.
-Nie martw się, nie zwracaj na niego uwagi. -różowowłosa próbowała uspokoić mężczyznę. Rex, znudzony już trochę tą zabawą, wyszedł z pomieszczenia. Caesar nie miał pojęcia, co wstąpiło w jego brata. Zawsze zachowywał się dobrze, zwracał się do innych z szacunkiem, nigdy nie pyskował. Jednak nie było teraz czasu, aby się nad tym zastanawiać.
Szósty nie wierzył, że to się tak łatwo skończyło i domyślał się, że to jeszcze nie jest koniec. Siedział cały czas przy Rebecce, nie puszczał jej dłoni. Lekarze kazali mu wyjść ze skrzydła szpitalnego, ponieważ tym, że nie chciał odejść od Rebecci ani na krok, przeszkadzał w opatrywaniu jej. Upierał się, nie miał zamiaru jej teraz zostawiać. Lekarze w końcu postanowili załatwić to inaczej. Wezwali agentów, aby wyprowadzili stamtąd Szóstego. Udało się. Mężczyzna nie miał już wyboru, wiedział dobrze, że opatrywanie Rebecci zajmie bardzo dużo czasu, z powodu licznych, głębokich ran, niewykluczone również, że wdało się jakieś zakażenie. Mężczyzna musiał zająć się czymś innym, ale nie przestawał o niej myśleć. Po krótkim czasie zorientował się, że nie można było w ogóle skontaktować się z Białym. Powinien złożyć teraz szefowi raport, ale nie mógł się z nim połączyć. Zaniepokojony postanowił, że sprawdzi, co się dzieje. Pospiesznym krokiem ruszył w stronę jego biura. Z łatwością przekroczył próg zwykle strzeżonych drzwi. Nie zauważył go siedzącego za biurkiem, niepewnie podszedł bliżej. Zajrzał za biurko, tuż po tym przeraził się i znieruchomiał. Obok krzesła leżało ciało Białego, całe poszarpane i zakrwawione. Miał zamknięte oczy. Szósty ukucnął przy nim i sprawdził puls. Nie wyczuł kompletnie nic. Ciało przyjaciela było zimne i sztywne. Już od dłuższego czasu był martwy. Szósty spuścił lekko głowę.
-Biały... -mruknął cicho pod nosem. Od dawna byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi, co prawda ich relacje nie były jeszcze niedawno tak dobre, jak kilka lat temu, ale to nie oznaczało, że nie łączyła ich już przyjaźń. Był szefem całego Providence, zostawił teraz wszystko, tych wszystkich ludzi. Szósty nie mógł w to uwierzyć, wydawało mu się to po prostu nie możliwe.


Kolejny rozdział gotowy. Po pierwsze przepraszam, ponieważ mówiłam, że notki o Szóstym będą w piątki, i faktycznie miałam taki zamiar, jednak przed świętami było niemało roboty. W ciągu dnia byłam naprawdę zajęta, a wieczorem zbyt zmęczona na cokolwiek. Dzisiejsza notka nie jest zbyt długa, ale myślę, że spodoba się większości. Zapraszam gorąco jutro, na kolejny rozdział w Pamiętniku Piątej. Dziś specjalna dedykacja dla Kimiko. Pozdrawiam ^ ^".

7 komentarzy:

  1. Wow... Biały... nie żyje? @_@ No świetnie. XD Jestem ciekaw co będzie dalej... i co, dosłownie, wstąpiło w Rexa, bo zapewne coś go opętało. No nic, zostaje czekać. C:

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, zabiłaś Białego. Odważne posuniecie, jestem ciekawa jak to rozwiniesz ;) Fajna była ta cała sytuacja w szpitalu, ogólnie notka bardzo przyjemna ;) Będę czekała na ciąg dalszy. Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. ZABILAS BIALEGO , TAKIEGO OBROTU AKCJI TOTALNIE NIE PRZEWIDZIALAM W MOIM CHORYM UMYSLE NAWET MI PRZEZ MYSL NIE PRZESZLOBY ZEBY BIAŁY OPUŚCIŁ TEN ZIEMSKI PADOŁ, BRAWO

    OdpowiedzUsuń
  4. Kit z Białym, mało mnie on obchodzi... Zastanawiam sie co wstąpiło w Rexa, ale chyba sie domyślam... aż się prosi aby dorobić mu 'forever alone' i pewnie o to chodzi, bo został sam... Dzięki za dedyk, ale mój nick piszę się z małej... Czekam na nexta... pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale z grzecznosci pisze go z wielkiej xP

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale z grzecznosci pisze go z wielkiej xP

    OdpowiedzUsuń
  7. Popełniłaś morderstwo!:D Hehe ciekawa notka czekam na następną :)

    OdpowiedzUsuń