Informacje i regulamin bloga:

REGULAMIN!!!

1. Nie akceptuję wulgaryzmów w komentarzach, jeśli ktoś chciałby coś mi powiedzieć, podany jest numer Gadu-Gadu, oraz Gmail.

2. To samo sądzę o reklamowaniu się w komentarzach, poprzez wstawianie linków do swoich blogów lub innych stron (typu fora, serwisy, różnego rodzaju swoje konta [DeviantArt, YouTube] itp. ). Możesz robić to jedynie w wiadomościach prywatnych.

3. Jeśli już masz zamiar dodać komentarz, pisz na temat. Nie będę tolerowała tekstów, które mówią, że blog jest nudny i nie ma sensu go czytać. W takich sprawach dyskutować będę jedynie w wiadomościach prywatnych, ale na blogu ma panować spokój. Nie chcesz czytać, nie czytaj, proste, prawda?

4. Blog jest po to, aby czytać i ewentualnie komentować, a nie rządzić na nim, od tego jest autorka. Jeśli treść się nie podoba, wyłącz. Na pewno nie będzie akceptowane wymuszanie przygód, jakie bohaterowie tu przeżywają, jak i tego, kto będzie głównym bohaterem historii! O tym, ile razy ktoś będzie występował, i czy w ogóle będzie, decyduję ja!

Uwaga! Użytkownicy nie stosujący się do regulaminu będą od razu blokowani! Nie będę dawała ostrzeżeń, nie mam zamiaru bawić się z Wami w teksty " zapomniałam/em o tym" !

niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 4

Więc zacznę tak... Dopiero teraz przeczytałam komentarze do rozdziału trzeciego...  dziękuję za uwagę, że przydało by się więcej opisu uczuć... niestety wykorzystam to dopiero w następnej notce, ponieważ nie miałam internetu, i dopiero teraz przeczytałam te komcie :(. Chcę przeprosić (jeśli kogoś w ogóle to interesuje) że długo nie było notek, ale najpierw zabrali mi mojego laptopa, a następnie nie miałam internetu, notki może pojawią się wcześniej niż w piątek, ponieważ w środę wyjeżdżam na święta, i niestety nie będę miała możliwości zabrać ze sobą laptopa... Ale notki napiszę w zeszycie, i opublikuje je jeszcze przed sylwestrem. To chyba wszystko co miałam do powiedzenia... miłego czytania.


Zobaczyłem nad sobą Rebeccę i dwóch agentów. Natychmiast się podniosłem, spojrzałem na nich pytająco. Holi najwidoczniej nie była zbyt zadowolona, zabijała mnie wzrokiem, próbowałem nie patrzeć jej w oczy.
-Marsz do bastionu. -rozkazała. 
Bez słowa tam poszedłem, nie odezwałem się już do nikogo, nie miałem po prostu nic do powiedzenia. Holi bardzo zależało na znalezieniu Piątej, nie miałem pojęcia dlaczego, ale wolałem nawet nie pytać. W bazie z lekko spuszczoną głową poszedłem do siebie, miałem ochotę się położyć i trochę odpocząć, nie chciałem nawet żeby opatrzyli mi rany. Gdy wszedłem do pokoju, zatkało mnie. W kącie zobaczyłem jakąś kobietę, bardzo szczupłą, na oko miała  może jakieś szesnaście lat, czarne włosy opadające na ramiona. Była ubrana w skromne, poszarpane ubrania  . Szara, ubrudzona skóra i liczne rany wskazywały na to, że dziewczynie coś się stało. Stała w bezruchu ze spuszczonymi w dół rękoma i głową, Nie odezwałem się, kompletnie mnie zamurowało. Po krótkim czasie uniosła głowę, nie miała w ogóle źrenic, uśmiechała się wrednie. Moją uwagę najbardziej przykuł wisiorek na jej szyi... ten sam, który znalazłem ostatnio w szufladzie mojej szafki. Od razu chwyciłem miecze, zbliżyłem się do niej na dwa kroki. 
-K...kim ty jesteś? -zapytałem cicho.
-Skarbie... nie pamiętasz mnie? 
-Jakoś nie specjalnie, gadaj kim jesteś, i czego ode mnie w ogóle chcesz? 
-Domyśl się mój drogi... przypomnij sobie...
-Nie rozumiem. 
-Na serio jesteś taki głupi?
-Już mnie denerwujesz, albo mówisz czego chcesz, albo w tej chwili znikasz. I skąd masz ten naszyjnik?
Kobieta tylko się uśmiechnęła, i po chwili po prostu się rozpłynęła. Nie wiedziałem co tu się dzieje, schowałem miecz, i opadłem na łóżko, nerwowo się rozglądnąłem. Wszystko znów wyglądało tak samo jak wcześniej, niczego dziwnego już nie zauważyłem. Zamknąłem oczy, i bardzo szybko zasnąłem.

 *     *     *
Nagle poczułem, że ktoś mnie szturcha. Poderwałem się z łóżka, zobaczyłem obok Rebeccę.
-Ej, nie bój się, to tylko ja.
Nie odezwałem się do niej.
-Szósty, coś się stało? Jesteś strasznie blady.
-Nie... to nic. To … to tylko zły sen, nic więcej.
-Aha... wiesz... przyszłam Cię przeprosić, głupio się zachowywałam, najpierw Cię całowałam, a później się na Ciebie wydzierałam. Wybacz.
-Nic się nie stało, nie gniewam się. 
Nerwowo rozglądnąłem się po pokoju, tak jak by ta postać miała tutaj się znów pojawić.
-Hej, widzę że coś się stało.
-Nie... nic. 
-Powiedz, możesz mi zaufać.
-Wczoraj... widziałem coś dziwnego. 
-Co konkretnie?
-Nie wiem jak to określić... jak by … jakiś duch.
-Duch? Żartujesz sobie? Żadne duchy i zjawy nie istnieją. 
-No wiem... ale...
-Ehh, no dobrze... mógłbyś to coś opisać? 
-To była kobieta... czarne włosy... uśmiechała się, była bardzo dziwna...  Miała na szyi wisiorek który jakiś czas wcześniej znalazłem w swojej szufladzie... Gdy o niego zapytałem, po protu zniknęła.
-To... dziwne.
-Pewnie teraz pomyślisz sobie że jestem jakiś psychiczny...
-Mogła bym tak sobie pomyśleć... ale...
Nagle poczułem jej usta na swoich, zamknąłem oczy, i objąłem ją w tali. Po krótkim czasie oderwałem się od niej. 
-Zaraz znów dostanę w twarz?
-Raczej nie.
Wtuliła się we mnie, ja pogłaskałem ją po głowie, i pocałowałem w policzek.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tym razem mi się nie oberwie.
-No widzisz... dzisiaj cię oszczędzę. A teraz wybacz... muszę wracać do pracy, a ty marsz na trening. 
-Dobrze... 
Rebecca wstała, uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Sam wyszedłem chwilę po niej, ruszyłem do sali treningowej. Tym razem poszło mi bardzo dobrze. Następnie poszedłem do laboratorium. Holi właśnie badała Rexa. Gdy tylko mnie zauważyła,  uśmiechnęła się lekko.
-Szykuj się Szósty... zaraz twoja kolej na badania.
-Ahh... świetnie.
-Coś Ci nie pasuje?
-Nie, nie... wszystko dobrze.
-No mam nadzieję.
Po przebadaniu mnie i Rexa, Rebecca wróciła do pracy, zostałem w laboratorium i cały czas się w nią wpatrywałem. Szybko się zorientowała.
-Nie masz na co patrzeć?
-Nie.
-I dlatego wgapiasz się we mnie?
-Tak.
-Jej... ależ skomplikowane odpowiedzi.
-Mhm.
Patrzyłem tak na nią aż do wieczora. Gdy skończyła pracę, podeszła do mnie. 
-Będziesz tutaj tak siedział całą noc?
-Może. 
-Ehh, no dobrze, rób sobie co chcesz, ja idę spać. Dobranoc.
Pocałowała mnie w policzek, i wyszła z laboratorium. Ja nie ruszyłem się z miejsca. Patrzyłem na ścianę, nagle zrobiło mi się zimno. Zadrżałem lekko. Poczułem czyjąś dłoń na swoim policzku, ale nikogo nie widziałem. Natychmiast wstałem, i ruszyłem szybko w stronę wyjścia. Rozglądnąłem się jeszcze po pomieszczeniu, i poszedłem do swojego pokoju. Nie mogłem spać, gdy tylko zamykałem oczy widziałem twarz tej kobiety i słyszałem jej głos. Wierciłem się po całym łóżku. Nie wytrzymałem tego dłużej. Wstałem z łóżka, ubrałem się szybko i po prostu wybiegłem z pokoju, zatrzymałem się na korytarzu, oparłem się o ścianę. Ciężko i głośno oddychałem. Osunąłem się po ścianie na ziemię, zakryłem twarz dłońmi. To mnie wykańczało, nie wytrzymywałem tego... trwało to od niedawna, a ja już miałem dość, nie mogłem w ten sposób normalnie żyć. Usłyszałem niedaleko czyjeś kroki, nawet nie drgnąłem, cały czas siedziałem w tym samym miejscu. Ten ktoś zbliżył się do mnie. Usłyszałem spokojny, kobiecy głos. 
-Szósty, wszystko dobrze?
To była Rebecca. Spojrzałem na nią.
-N... nic.
-Przecież widzę.
Ukucnęła przy mnie i pogłaskała po policzku, od razu poczułem się lepiej. Zamknąłem oczy.
-Powiesz mi co się dzieje?
-Nie mogę tylko spać.
-Sądzę, że to coś więcej.  Normalnie gdy nie możesz spać, nie krzyczysz w nocy, i nie siedzisz później na korytarzu. Proszę... powiedz mi.
-To znowu Ona... to cholerstwo nie daje mi w ogóle normalnie żyć. 
-Spokojnie... to na pewno niedługo ustąpi.
-A jeśli nie? Jeśli będzie jeszcze gorzej?
-Nie martw się, ja będę zawsze z tobą... możesz na mnie liczyć.
-Wiem, zawsze mogłem.
Uśmiechnęła się lekko do mnie, i przytuliła. Objąłem ją.
Myślałem tylko, czy ta zjawa się w końcu odczepi... to nie jest normalne, to po prostu chore. Chciałem jak najszybciej to skończyć, choćbym nawet miał się zabić.

Tak właściwie... obiecałam pewnej osobie, że notka będzie długa, chciałam wam zrekompensować brak notek przez tamte dwa lub trzy tygodnie... niestety to nie wyszło... 1. Nie miałam zbyt dużo weny ostatnio. i 2. Nie miałam czasu, a nie mogłam przeciągać opublikowania tej notki, a możliwe, że gdybym dzisiaj nie opublikowała, notki nie było by przez kolejne pół miesiąca... Myślę że notka nie jest okropna aż tak, że uciekniecie z przed monitorów. I jeszcze jedna rzecz, którą miałam powiedzieć... Ja wiem, że w notkach nie raz pojawiają się błędy... ale proszę, zrozumcie mnie, że czasami nie wypatrzę niektórych gdy później sprawdzam notkę. Ale zapewniam, że wszystkie błędy będą poprawione, gdy zmobilizuję się w końcu do poprawiania tych wszystkich notek. Pozdrowienia dla wszystkich którzy czekali na tą notkę, i wiem że nie wyszła idealnie. Chciałam coś jeszcze napisać tutaj, ale zapomniałam -,- xD.

4 komentarze:

  1. Super rozdzialik, tylko prosimy o więcej na temat tego ducha. :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. jej.. masz talent do pisania horrorow... ale nie balam sie ani troche... ciekawe co bedzie dalej skoro szosty juz sie boi.,, i gdxie podzial sie moj kochany Rexio? xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, notka świetna, bardzo mi się podoba. Lubie takie... tajemnicze klimaty. xD Biedny Szósty myśli, że oszalał, albo ktoś chce, by tak myślał... Węsze konspire. XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdzialik. W końcu Rebecca przestała się na niego wydzierać. Ale ona się o niego martwi. Kocham tę parkę.

    OdpowiedzUsuń