Informacje i regulamin bloga:

REGULAMIN!!!

1. Nie akceptuję wulgaryzmów w komentarzach, jeśli ktoś chciałby coś mi powiedzieć, podany jest numer Gadu-Gadu, oraz Gmail.

2. To samo sądzę o reklamowaniu się w komentarzach, poprzez wstawianie linków do swoich blogów lub innych stron (typu fora, serwisy, różnego rodzaju swoje konta [DeviantArt, YouTube] itp. ). Możesz robić to jedynie w wiadomościach prywatnych.

3. Jeśli już masz zamiar dodać komentarz, pisz na temat. Nie będę tolerowała tekstów, które mówią, że blog jest nudny i nie ma sensu go czytać. W takich sprawach dyskutować będę jedynie w wiadomościach prywatnych, ale na blogu ma panować spokój. Nie chcesz czytać, nie czytaj, proste, prawda?

4. Blog jest po to, aby czytać i ewentualnie komentować, a nie rządzić na nim, od tego jest autorka. Jeśli treść się nie podoba, wyłącz. Na pewno nie będzie akceptowane wymuszanie przygód, jakie bohaterowie tu przeżywają, jak i tego, kto będzie głównym bohaterem historii! O tym, ile razy ktoś będzie występował, i czy w ogóle będzie, decyduję ja!

Uwaga! Użytkownicy nie stosujący się do regulaminu będą od razu blokowani! Nie będę dawała ostrzeżeń, nie mam zamiaru bawić się z Wami w teksty " zapomniałam/em o tym" !

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 17

W ciemnej sali wciąż leżało dwoje ludzi, w powietrzu unosił się niemiły zapach. Ciężko było w ogóle oddychać, w pomieszczeniu panowała duchota. Różowowłosa kobieta czuła okropny ból brzucha, towarzyszyły temu nieprzyjemne dla ucha dźwięki. Dodatkowo jeszcze zmęczenie mięśni, jak i umysłu. Podobnie było w przypadku mężczyzny. Desperacko potrzebowali odpoczynku, jednak nie mogli na niego liczyć. Nie mogli teraz odpoczywać, musieli walczyć. Być twardzi, wytrzymali. Musieli przeżyć. Caesar utrzymywał coraz mniejszy kontakt z rzeczywistością i tym światem. Odpływał bardzo szybko. Po chwili zaczął mruczeć pod nosem niezrozumiałe słowa. Na jego twarzy ukazał się szeroki uśmiech, nie przestawał mówić, Piąta jednak nie rozumiała ani słowa. Spojrzała na niego.
-Caesar... Caesar! -próbowała przywrócić go do przytomnośći. -Caesar, uspokój się. -zobaczyła, jak coraz bardziej opuszcza powieki. -Nie, proszę Cię, tylko nie odpływaj. Patrz na mnie! Skup się na moich oczach, Caesar! -potrząsnęła nim mocno. Zaczęła panikować, już nie zwracała uwagi na głód, pragnienie i zmęczenie. Usiłowała mu pomóc.
-Spójrz... jak tu pięknie, jakie wspaniałe widoki. Piąta, zostańmy tutaj, to po prostu raj. Spójrz tylko, morze, słońce... -zaczął bredzić, na wpół przytomny.
-Caesar, co Ty mówisz? Jesteś ledwo przytomny, nie kontaktujesz, obudź się, natychmiast!! -zaczęła krzyczeć, mimo piekielnego bólu gardła. Potrząsała nim mocno i próbowała wybudzić. Gdy już myślała, że bezskutecznie, że to już koniec, usłyszała głosy zza potężnych, mechanicznych, zatrzaśniętych drzwi. Rozpoznała głos Capitana Callana. Usiłowali otworzyć wejście. Piąta ciągle krzyczała.
-Proszę! Potrzebujemy pomocy! -nie chciała zamilknąć, zanim przecież tutaj dotarli, mogli pomyśleć, że tylko im się przesłyszało. Nagle drzwi się otworzyły. Na Piątą i Caesara opadły strumienie światła neonowych lamp. Była to niewiarygodna ulga. Młody naukowiec po chwili zamknął oczy, jego ręka, którą dotychczas obejmował różowowłosą, teraz opadła na podłogę. Kobieta straciła już wszystkie siły, opadła ledwo przytomna na klatkę piersiową mężczyzny. Oboje ich podniesiono. Agenci zajęli się Caesarem, natomiast Capitan Callan podszedł do Piątej, uniósł ją delikatnie, widząc bardzo słaby uśmiech na jej twarzy, zapytał z troską.
-Wszystko w porządku?
-Ze mną tak, Caesar jest ranny. -uniosła głowę i odpowiedziała bardzo cicho.
-Nie bój się, nic mu nie będzie. Zaraz się nim zajmą. Chodźmy stąd. -zaproponował. Na to kobieta tylko przytaknęła. Z pomocą blondwłosego mężczyzny wstała i ruszyła razem z nim w stronę wyjścia. Następnie obojga zabrali do skrzydła szpitalnego. Caesara musieli opatrzeć, a Piątą zdiagnozować, czy aby na pewno wszystko z nią w porządku. Po tym zaproponowali, by przekąsiła coś na stołówce, ale Ona jednak odmówiła. Usiadła tylko na skraju łóżka Caesara i dotknęła dłonią jego policzka.
-Nie odejdziesz ode mnie, prawda? Nie możesz mi tego zrobić. Chciałeś mnie uratować, pomóc, a teraz sam jesteś na skraju życia. -przyznała smutno, gdy już wszyscy opuścili pomieszczenie. Nagle poczuła okropny ból brzucha, chwyciła się mocno za niego. Usłyszała, jak burczy. Chciałaby teraz coś zjeść, ale nie bez Casara, chciała być przy nim jak najdłużej. Drżącą dłonią cały czas gładziła jego chłodny policzek. Z oczu spłynęła jej samotna łza, która następnie spadła na dłoń mężczyzny. Różowowłosa nawet tego nie spostrzegła. -Jeśli Ty umrzesz, to ja też chcę. -mocno ścisnęła jego lewą dłoń. Ucałowała go delikatnie w policzek.
* * *
W czasie, gdy Szósty został pilnie wezwany na rozmowę z Capitanem Callanem, Rebecca wymknęła się potajemnie do laboratorium. Mężczyzna kazał jej leżeć i odpoczywać, ale Ona nie miała zamiaru tego robić. Gdy tylko tam wbiegła, zaczęła sprawdzać, czy nie zostały uszkodzone próbki i dokumenty. Nie było wielkiej tragedii, straciła jedynie kilka próbek krwi E.V.O. Odetchnęła cicho z ulgą, ale mimo to w dalszym ciągu przeglądała szafki i szuflady. Nagle natknęła się na coś, czego się tutaj niespodziewała. Była to kartoteka jej ukochanego. Wiedziała, że nie powinna, ale otworzyła ją. Od razu zobaczyła, że nawet Providence prawie nic o nim nie wiedziała:

Imię: Nieznane

Nazwisko: Nieznane

Pseudonim: Szósty

Wiek: Nieznany

Posada: Agent Specjalny Providence

Rodzina: Nieznana

Pochodzenie: Nieznane

Dodatkowe informacje: Wielokrotnie karany za zabójstwa i kradzieże. Za każdym razem uciekał i ukrywał się w miejscu nie znalezionym nawet do teraz. Poszukiwany w piętnastu krajach.

Gdy Rebecca przeczytała to wszystko, przeraziła się. Wolałaby nigdy się na to nie natknąć. Jej chłopak był seryjnym zabójcą, poszukiwanym w tylu krajach. Na dodatek wymigujący się od zasłużonej kary. Kto wie, czy kiedyś ktoś go nie rozpozna i nie aresztuje. Zaczęła bać się nie tylko o niego, ale również o siebie. Miał czasami przebłyski swoich dawnych zachowań, ostatnio coraz częściej. Zaczęła się obawiać, że znów może stać się taki, jak parę lat temu. Natychmiast odłożyła teczkę z dokumentami na miejsce. Zamknęła szafkę, odwróciła się, i oparła o jej krawędź. Nagle zobaczyła w wejściu Szóstego. Była zakłopotana.
-Rebecca, miałaś tam zostać i odpoczywać, a nie skakać po laboratorium. -przyznał całkowicie poważnie i skrzyżował ręce przy klatce piersiowej.
-Ja... wiem, ale chciałam tylko zobaczyć, czy z dokumentami wszystko jest w porządku. -próbowała jakoś wybrnąć.
-No to już sprawdziłaś, wracaj do łóżka. -rozkazał.
-Ale... ja nie chcę. Czuję się całkiem dobrze. -zapewniła z uśmiechem.
-Rebecca, wracaj do łóżka, masz odpocząć. Nieważne, jak się czujesz, niedawno się przebudziłaś, powinnaś jeszcze leżeć. -Kobieta westchnęła cicho i podeszła do niego. On pocałował ją w czoło.
-Wolisz skrzydło szpitalne, czy swój pokój? -zapytał z troską.
-W pokoju czuję się jakoś lepiej i bezpieczniej. -przyznała z lekkim strachem w głosie, ale na szczęście dla niej, mężczyzna tego nie spostrzegł.
-To chodź, położysz się tam, o ile nie został zdemolowany. -uśmiechnął się do Rebecci i objął ją ramieniem. Razem poszli w stronę jej pokoju. Mijali po drodze mnóstwo ludzi, próbujących naprawić wszelkie uszkodzenia w budynku. W końcu para dotarła do nietkniętych drzwi pokoju Rebecci. Weszli do środka.
-Na szczęście wszystko stoi na swoim miejscu. -przyznała z lekkim uśmiechem. Od razu usiadła na łóżko, pomasowała swoje skronie. -Boli mnie głowa... -stwierdziła cicho.
-Połóż się, przyniosę Ci za chwilę jakieś tabletki. -pocałował ją delikatnie, okrył kołdrą i wyszedł z pokoju. Ona posłusznie opadła głową na poduszkę. Westchnęła głośno. Zaczęła wpatrywać się w sufit i rozmyślać. Ostatnio pojawiało się tyle problemów. Nie wiedziała, czy sobie teraz poradzi. Miała nadzieję, że wkrótce wszystko się jakoś ułoży i na szczęście życie pracowników agencji wróci do normy.


Jestem dziś tak wściekła, ale wena okazała się łaskawa, nie opuściła mnie i dzięki temu skończyłam bardzo szybko ten rozdział. Myślę, że dobry i porządny. Publikuję go trochę wcześniej, ale w sumie do jutra zostały jeszcze tylko niecałe dwie godziny. Pozdrowienia dla wszystkich i dedykacja dla Forsaken.

4 komentarze:

  1. Ja nie mogę. Dziewczyno zaskakujesz mnie. Jakie to było słodkie kiedy Piąta martwiła się o Cezara! A Szósty jest taki opiekuńczy dla Holiday. Też bym się przeraziła gdybym odkryła że mój chłopak jest poszukiwany w 15 krajach. Czekam na nexta. Rozdział genialny i nie piszę tego dlatego, że nie umiem krytykować, tylko dlatego, że tego się nie da skrytykować XD Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Szósty ma przebłyski swoich dawnych zachowań, super lubiłam go jako płatnego zabójcę, z nieierpliwością czekam na następny piątek

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Sylwią Szósty stał sie bardzo opiekuńczy w stosunku do Holiday.Ogólnie rzecz biąrąc cały rozdział jest ciekawy,a zakończenie zachęca do dalszego czytania Brawo!
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Ewelina

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest kilka błędów no ale jeśli chcesz, bym Ci je wskazał, to moje gg masz. C:

    Ogólnie notka mi się podoba. Można się było domyślić, iż ktoś ich uratuje. ^^ Jedyne zażalenie jakie mam, to to, że nie dajesz akcji "zniknąć", dać trochę czegoś spokojniejszego po to, by potem przywalić czymś mocnym. To tyle z mojej strony. C=

    OdpowiedzUsuń