Informacje i regulamin bloga:

REGULAMIN!!!

1. Nie akceptuję wulgaryzmów w komentarzach, jeśli ktoś chciałby coś mi powiedzieć, podany jest numer Gadu-Gadu, oraz Gmail.

2. To samo sądzę o reklamowaniu się w komentarzach, poprzez wstawianie linków do swoich blogów lub innych stron (typu fora, serwisy, różnego rodzaju swoje konta [DeviantArt, YouTube] itp. ). Możesz robić to jedynie w wiadomościach prywatnych.

3. Jeśli już masz zamiar dodać komentarz, pisz na temat. Nie będę tolerowała tekstów, które mówią, że blog jest nudny i nie ma sensu go czytać. W takich sprawach dyskutować będę jedynie w wiadomościach prywatnych, ale na blogu ma panować spokój. Nie chcesz czytać, nie czytaj, proste, prawda?

4. Blog jest po to, aby czytać i ewentualnie komentować, a nie rządzić na nim, od tego jest autorka. Jeśli treść się nie podoba, wyłącz. Na pewno nie będzie akceptowane wymuszanie przygód, jakie bohaterowie tu przeżywają, jak i tego, kto będzie głównym bohaterem historii! O tym, ile razy ktoś będzie występował, i czy w ogóle będzie, decyduję ja!

Uwaga! Użytkownicy nie stosujący się do regulaminu będą od razu blokowani! Nie będę dawała ostrzeżeń, nie mam zamiaru bawić się z Wami w teksty " zapomniałam/em o tym" !

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 18

Po kilku tygodniach budynek Providence został doprowadzony do odpowiedniego stanu. Wszyscy jednak zachowali czujność i gotowość. Nikt nie wierzył, że to się już skończyło. Już wszyscy wiedzieli o śmierci Białego, jednak nikt nie przejął się chociaż w połowie tak bardzo, jak jego najlepszy przyjaciel. Szósty chciał, aby ciało z szacunkiem zostało pochowane. Musiał zorganizować wszystko sam, jeśli nie On, nikt by tego nie zrobił.
Przez ten długi czas atmosfera w Providence była bardzo napięta. Szósty myślał o pogrzebie przyjaciela, to znów o zdrowiu ukochanej, która cały czas wymykała się, aby pracować. Rex usiłował zwrócić na siebie czyjąś uwagę, a najbardziej właśnie swojego opiekuna, jednak bezskutecznie. Jego brat nadal leżał nieprzytomny. Obwiniał o to Piątą, sądził, że gdyby nie Ona, to nigdy by się nie zdarzyło. Znienawidził ją po prostu. Nie wyobrażał sobie teraz jej i swojego brata jako pary. Nie potrafił tego przyjąć. Za wszelką cenę chciał ich rozdzielić, był to cel, który teraz obowiązkowo chciał osiągnąć. Skłócić Caesara i Piątą, to było jedyne, czego teraz chciał.
Leżał obecnie w pokoju, smutny i zmęczony po ciężkich dniach. Nie dość, że było ostatnio bardzo dużo pracy, to jeszcze dołowała go jedna sprawa. Chciał się jakoś odstresować. Założył słuchawki na uszy i włączył muzykę. Przesłuchał kilka piosenek, myślał, że dzięki temu się odpręży i uspokoi, jednak to tylko pogorszyło sprawę, bardziej się nakręcił. Po krótkiej chwili rzucił słuchawkami i MP3 na drugi koniec pokoju. Odwrócił się twarzą do ściany, zamyślając się głęboko. Był sam w pokoju, więc przynajmniej panowała tu cisza. Nie wytrzymał tak długo, co chwilę przekręcał się na boki. W końcu podniósł się, usiadł na skraju łóżka i wyjął z kieszeni telefon. Wybrał numer Noah i zadzwonił do niego. Nie odbierał. Nastolatkowi udało się dodzwonić dopiero po czterech próbach.
-Dlaczego nie odbierałeś? Co się z Tobą dzieje?! -wyraźnie zdenerwowany, nie mógł już się opanować, wszystko na około go irytowało.  
-Uspokój się, byłem zajęty. O co chodzi? -zapytał obojętnie.
-Jestem zdenerwowany i jednocześnie załamany. Możemy się gdzieś spotkać, na przykład... na boisku, jak zawsze? -wyjaśnił wszystko, po czym zadał pytanie z wielką nadzieją na pozytywną odpowiedź.
-Jasne, znajdę trochę czasu. Już wychodzę. Na razie. -stwierdził już z większą chęcią na rozmowę i się rozłączył. Rex z powrotem schował telefon, wyszedł z pokoju i skierował się w stronę hangaru. Tam stworzył swoje mechaniczne skrzydła i wyleciał z bazy. Ruszył szybko w stronę miejsca spotkania z kolegą. Gdy tam dotarł, Noah czekał już, siedząc na ławce. Rex podszedł do niego i uśmiechnął się.
-Jak dobrze, że przynajmniej z Tobą mogę zwyczajnie porozmawiać. -stwierdził dość smutno, mimo uśmiechu na twarzy.
-Co się znowu dzieje? -zapytał ciekawsko, rzucając w stronę Rexa piłkę do koszykówki. On szybko ją złapał.
-W Providence dzieje się coś dziwnego. Istna masakra. Jakieś wilkopodobne stwory demolują pół bazy i zabijają Białego. -przedstawił sytuację zdenerwowanym głosem.
-Że co? Wilkopodobne stwory? Biały nie żyje? Co tam się działo? -wyraźnie zdziwiony wszystkim, co mówił Rex.
-Nieważne. Kiedy indziej opowiem szczegóły. Wszyscy mnie tam teraz mają gdzieś, a jakby tego było mało, mój braciszek znalazł sobie panienkę. -rzucił po tym piłkę w stronę kosza, jednak upadła jakieś trzy metry obok. Chłopak westchnął cicho.
-Ej, to chyba dobrze, że Caesar znalazł dziewczynę, prawda? -ciągle widoczne na jego twarzy było zdziwienie. Nie rozumiał do końca, o co chodzi.
-Tylko że ta panienka to Piąta! -krzyknął spoglądając na niego.
-I co w związku z tym? Co z nią niby jest nie tak? -w dalszym ciągu nie widział w tym problemu.
-No bo to... to Piąta!! -On z kolei nie rozumiał, dlaczego Noah nie widzi w tym nic negatywnego.
-Za bardzo przesadzasz. Powinieneś cieszyć się z tego, że kogoś ma i jest szczęśliwy. -blondwłosy chłopak wstał i ruszył przed siebie. Podniósł piłkę z ziemi i sam rzucił do kosza. Trafił idealnie. Znów poszedł po piłkę, podniósł ją i rzucił Rexowi.
-Co z tego, że ma kogoś? Ona go zniszczy, zobaczysz. Długo z nią nie wytrzyma. -chwycił piłkę, jednak poczekał z jej ponownym rzuceniem. Zaczął odbijać nią o ziemię.
-Wytrzyma, jeśli serio coś do niej czuje, dadzą radę, jeśli nie, zrozumieją to szybko i zerwą. -przyznał cicho. Było to proste i logiczne.
-Tak, wiem, ale wolałbym raczej, żeby im za bardzo nie wyszło. Może trochę pomogę im zrozumieć, że do siebie nie pasują? -zastanowił się chwilę, spojrzał na Noah i szeroko się uśmiechnął.
-Dlaczego mam wrażenie, że nic dobrego z tego nie wyniknie? -skrzyżował ręce przy klatce piersiowej.
-Nie bądź takim pesymistą, wszystko pójdzie świetnie, Ona odejdzie, a ja odzyskam brata. -stwierdził spokojnie, jakby nie było w tym niczego złego.
-A dlaczego tak jej nie lubisz? Co takiego Ci zrobiła? -zapytał zniecierpliwiony i poirytowany.
-Po prostu nie przepadam za nią i tyle. Jest denerwująca i zabrała mi mojego brata. -wyraźnie podkreślił słowo "mojego".
-Przecież nie robi nic złego, może go naprawdę kocha? Nie możesz zabronić jej być szczęśliwą. -usiłował przemówić mu do rozsądku, ale to nie było takie proste. Rex był uparty, zwłaszcza w takich sytuacjach.
-Nie mogę, ale mogę spróbować zrobić tak, żeby nie czuli się razem szczęśliwi. -przyznał ze złośliwym uśmiechem.
-Wciąż nie rozumiem. Z tego co wiem, to przecież niedawno uratowałeś jej życie, prawda? -spytał podejrzliwie. Rex westchnął.
-Muszę przestać w końcu wszystko Ci opowiadać. Nieważne. Nie pozwolę na to, żeby Caesar zmarnował sobie życie z tą debilką. -spoważniał. Uśmiech opuścił jego twarz, teraz zagościła na niej wściekłość i wyraźna chęć zniszczenia tego szczęścia, które ponoć panowało między jego bratem, a Piątą.
-Dobra, nie będę Cię już powstrzymywał, bo i tak nic nie zdziałam. Tylko żebyś później nie wyżalał mi się, że tylko pogorszyłeś sprawę, jasne? -postawił ten warunek całkiem poważnie.
-Okej, okej... nie będę się wyżalał, bo wszystko pójdzie świetnie. Nie będę miał powodów do smutku, tylko bardziej do szczęścia. -był bardzo pewny siebie. Rzucił piłkę do kosza, ale zamiast trafić prosto do niego, piłka prawie uderzyła w głowę Noah. -Sorki.
-Ok. Nic się nie stało. To tyle, co miałeś do obgadania? -zapytał już spokojniej, podnosząc piłkę.
-A co? Spieszysz się gdzieś? -był wyraźnie trochę zdziwiony, przecież niedawno dopiero tu przyszedł.
-Mam trochę nauki, niedługo piszę testy. Wiesz przecież, że za dwa miesiące koniec roku szkolnego. Muszę brać się ostro za oceny. -wyjaśnił wszystko.
-Ach, no tak. Dzięki, że znalazłeś dla mnie chociaż chwilę, spotkamy się jeszcze niedługo? -zapytał z nadzieją.
-Możliwe, jak się wyrobię i znajdę wolną chwilę, dam znać. -podszedł do bramy wyjściowej z boiska.
-Spoko, to na razie... -było mu trochę smutno, że Noah nie ma dla niego czasu, ale wiedział, że ma teraz wiele innych rzeczy do roboty. Gdy kolega się oddalił. Rex znów stworzył skrzydła i odleciał. Chciał wrócić do bazy, ale stało się coś dziwnego, jego skrzydła się nagle rozpadły, a on spadł z na szczęście niewielkiej wysokości na ziemię. Był lekko poobijany. Spróbował znów je wygenerować, ale nie dał rady, rozpadały się przy każdej próbie. Nie rozumiał, o co chodzi. Chciał już połączyć się z Szóstym i poprosić o pomoc, jednak tego nie zrobił. Pomyślał, że zacznie się czepiać, będzie miał pretensje o wychodzenie na miasto bez pytania, i tak dalej. Nie wiedział co ma robić, panowały nim różnego rodzaju emocje. Złość, smutek i strach. Postanowił, że przeczeka chwilę i spróbuje później.


Ostatnio coś mnie naszło, dlatego rozdział jest cały o Rexie, jednak to wcale nie oznacza, że zmienia się cała historia. Głównym bohaterem ciągle jest ten, kto był nim od samego początku. Mam nadzieję, że nie wyszło najgorzej i wszystkim się spodobało. Pozdrawiam i dedykacja dla Stelli, Olci i Circe ;)))

5 komentarzy:

  1. Rozdział superek jak zawsze. Fajnie że Rex taki samotny... Może to dziwne, ale lubię coś takiego xD Dzięki za dedyk ;) Tak na marginesie... Będziesz kontynuowała bloga o Piątej? Proszę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej sprawie proszę zwracać się w wiadomościach prywatnych, nie tutaj. Regulamin jest jasny i czytelny, prawda?

      Usuń
    2. Rzadko ktoś czyta regulamin.

      Rozdział ciekawy. Żadnych błędów nie zauważyłam.

      Usuń
  2. Dzięki za dedyk. Rozdział genialny. Czy tylko ja mam przeczucie że z tego jego planu nic nie wyjdzie i w dodatku jeszcze mu się za to oberwie? hehe Cały Rex. Naprawdę super. Jeszcze raz dzięki i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zauważyłem jeden błąd interpunkcyjny, ale nie chce mi się ich wypisywać - jestem niewsypany po późno wróciłem z dyskoteki. Czuje się jakbym miał kaca, choć nie piłem... @_@

    Kurdę, nie wiem czemu, ale... postawa Rexa mogłaby sugerować, że kocha się w Piątej... lub w Cesarze i jest o jedno z tej dwójki zazdrosny. A to, jak nazywa Piąta sprawia, że ta odpada. xD Ale ja zawsze głupie wnioski wysuwam z różnych sytuacji. xD

    OdpowiedzUsuń