Informacje i regulamin bloga:

REGULAMIN!!!

1. Nie akceptuję wulgaryzmów w komentarzach, jeśli ktoś chciałby coś mi powiedzieć, podany jest numer Gadu-Gadu, oraz Gmail.

2. To samo sądzę o reklamowaniu się w komentarzach, poprzez wstawianie linków do swoich blogów lub innych stron (typu fora, serwisy, różnego rodzaju swoje konta [DeviantArt, YouTube] itp. ). Możesz robić to jedynie w wiadomościach prywatnych.

3. Jeśli już masz zamiar dodać komentarz, pisz na temat. Nie będę tolerowała tekstów, które mówią, że blog jest nudny i nie ma sensu go czytać. W takich sprawach dyskutować będę jedynie w wiadomościach prywatnych, ale na blogu ma panować spokój. Nie chcesz czytać, nie czytaj, proste, prawda?

4. Blog jest po to, aby czytać i ewentualnie komentować, a nie rządzić na nim, od tego jest autorka. Jeśli treść się nie podoba, wyłącz. Na pewno nie będzie akceptowane wymuszanie przygód, jakie bohaterowie tu przeżywają, jak i tego, kto będzie głównym bohaterem historii! O tym, ile razy ktoś będzie występował, i czy w ogóle będzie, decyduję ja!

Uwaga! Użytkownicy nie stosujący się do regulaminu będą od razu blokowani! Nie będę dawała ostrzeżeń, nie mam zamiaru bawić się z Wami w teksty " zapomniałam/em o tym" !

piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 11

      Ciężko było dojść gdziekolwiek przy takich warunkach. Powoli kierowali się w stronę celu, ale coś oczywiście musiało im przeszkodzić. Przechodząc obok pewnego pomieszczenia, usłyszeli głośne krzyki kilku agentów. Nie mogli ich tak zostawić, działo się tam coś poważnego i musieli im pomóc. Szósty skinieniem ręki wskazał Rexowi na drzwi. Nastolatek od razu domyślił się o co chodzi. Wyważył drzwi takim samym sposobem jak ostatnio. Chwilę przed tym krzyki nagle ucichły. Weszli niepewnie do środka. Rebecca poświeciła naokoło latarką. Zobaczyli zakrwawione, porozrywane ciała. Rebecca wypuściła aż z ręki latarkę, która potoczyła się kawałek po ziemi i jej światło padło w kąt pomieszczenia. Im oczom ukazała się okropna, przerażająca, wilko-podobna istota. Nachylała się nad jednym z ciał i je rozszarpywała. Wszyscy cofnęli się kilka kroków. Rebeccę ze strachu sparaliżowało, Szósty widząc to objął ją w tali i przyciągnął delikatnie do siebie. Ona mocno się w niego wtuliła, mimo strachu nie mogła oderwać od tego czegoś oczu. Rex niepewnie podniósł leżącą około dwa metry od niego latarkę. Po tym cofnął się z powrotem i stanął tuż obok Szóstego. Nagle potwór oderwał się od ciała i spojrzał w ich stronę. Warknął głośno. Zaczął zbliżać się powoli, stawiając długie kroki na tylnych łapach. Po sekundzie był wystarczająco blisko aby zobaczyli ogromne, ostre jak brzytwa pazury, w pysku dziesiątki długich, pobrudzonych krwią kłów. Ciemnoczerwone oczy mówiły same za siebie, że zwierzę jest żądne krwi i ludzkiego mięsa.

-Żadnych gwałtownych ruchów. -odezwał się Szósty. Mimo prób opanowania się, nie dawał rady. Cała trójka starała się powoli i spokojnie wycofać. Jednak było już na to za późno. Bestia spojrzała na każdego z nich po kolei, warknęła głośno a następnie ruszyła już na czterech łapach w stronę Rebecci. Wyrwała ją z objęć Szóstego i pobiegła gdzieś przed siebie przez ciemny korytarz. Kobieta krzyknęła ze strachu na cały głos. Szósty natychmiast sięgnął po swoje miecze i razem z Rexem pobiegli za nimi. Jednak to coś było dla nich stanowczo za szybkie. Szósty wiedząc że nie dadzą rady go teraz dogonić, rzucił jednym ze swoich mieczy. Trafił w lewe ramię bestii. Po chwili obaj się zatrzymali, nie byli w stanie dalej biec. Stracili go z oczu. Wciąż nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli. Nie wyglądało to w ogóle jak E.V.O, które dotychczas widzieli.

-No i... co my mamy teraz robić? Szósty... zawsze wiedziałeś co trzeba zrobić w takiej sytuacji. Zawsze miałeś jakiś pomysł. -stwierdził z wielką nadzieją, że jego opiekun znajdzie rozwiązanie problemu.

-Rex, ja już niczego nie jestem pewny. Naprawdę nie wiem. -zrezygnowanym głosem. Spuścił lekko głowę.

-Ty... Ty nie wiesz?! Człowiek który za każdym razem gdy mieliśmy problem, potrafił znaleźć wyjście... Mój opiekun... W którego tak zawsze wierzyłem nie wie co trzeba robić?! -z niedowierzaniem.

-Rex, nie z każdego kłopotu jestem w stanie wybrnąć. Nie wszystko potrafię od razu rozwiązać. Spójrzmy prawdzie w oczy, jestem tylko człowiekiem, nie jestem idealny.

-Nikt nie jest. Ale Ty zawsze dawałeś radę. Gdy miałem kłopoty zawsze mogłem na Ciebie liczyć, nawet w chwilach gdy nie zasłużyłem na pomoc... gdy byłem nieposłuszny... Ty i tak zawsze mi pomagałeś. Ja wiem że znajdziesz rozwiązanie i tego problemu. Martwię się o Holy, musimy ją znaleźć i uratować!

-Nie znajdziemy nic w takich warunkach, a nawet jeżeli dalibyśmy radę, to jak masz zamiar walczyć z tą bestią? Nie jesteśmy przystosowani do życia i walki w nocy. Od razu byśmy padli. Nie damy rady!

-Nie wierzę... -odsunął się od niego kilka kroków. -Nie wierzę że to mówisz! -wykrzyknął na cały głos. -Holy jest w niebezpieczeństwie a ty się od razu poddajesz?! Żartujesz sobie?!

-Rex, kocham ją i zależy mi na niej tak samo jak Tobie. Nie mówiłem przecież że się poddaję, tylko że na razie nie możemy nic zrobić. Nie wytropisz czegoś takiego od razu... Na to potrzeba czasu. -niespokojnie.

-Ale ile!? -zniecierpliwionym do reszty głosem.

-Uspokój się! Poradzimy sobie, ale nie teraz... nie od razu. Uratujemy ją, to mogę Ci obiecać. We dwójkę nie damy sobie rady. Nawet z jednym, a ich może być tutaj jeszcze więcej. Nie wiem skąd to cholerstwo się tutaj wzięło, ale jeśli Rebecce się coś stanie, skończą się żarty. Cierpliwości.

Rex natychmiast umilkł. Musieli brać się do roboty.

* * *

      Rebeccę zabrano do podziemnej części bazy. Potwór rzucił nią w kąt, była taka poszarpana i podrapana że ledwo mogła się ruszyć. Rozglądnęła się po ciemnym pomieszczeniu, widziała tylko czerwone jak żarzące się węgle ślepia bestii. Cała trzęsła się ze strachu, poczuła również okropne zimno. Skuliła się mocno. Nie miała już nawet odwagi spojrzeć w oczy istoty która ją tak załatwiła. Zacisnęła mocno powieki. Usłyszała tylko ciche warknięcie i po chwili już cisza. Bestia gdzieś się oddaliła. Rebecca nie wiedziała nawet gdzie dokładnie jest. W Providence nic nie było widać bez światła i nawet mistrzowska znajomość całego budynku nie pomagała. Holy czuła jak po jej ciele w wielu miejscach spływa krew. Jej ubranie również zostało podarte. Była cała obolała. Leżała bezwładnie tak, jak zostawił ją tu potwór. Bała się nawet spróbować ruszyć, a tym bardziej zasnąć, mimo iż była bardzo zmęczona nie chciała teraz zasypiać. W takiej sytuacji było to niebezpieczne. Czuła że to jej ostatnie chwile życia. Żałowała, że nie może spędzić ich ze swoim ukochanym mężczyzną. Gdy tylko o tym myślała, z jej oczu zaczęły mimowolnie płynąć strumienie łez. Chciałaby być teraz w ramionach Szóstego, przy nim zawsze czuła się bezpiecznie. Mijały sekundy, minuty... godziny... i nic. Ani najcichszego dźwięku. Tylko przerażająca cisza i ciemność. Gdy otwierała tylko oczy, widziała dokładnie to samo, co wtedy, gdy miała je zamknięte. Bała się tej ciemności, ciszy... tego co się stało i stanie niedługo. Nagle usłyszała cichy szmer. W tym samym momencie otworzyła szeroko oczy. Nic nie widziała. Szukała wzrokiem czegoś podejrzanego. Ale w dalszym ciągu widziała tylko i wyłącznie ciemność. Bała się coraz bardziej, a żadna pomoc nie nadciągała. Myślała już, że Szósty i Rex zostawili ją tu na pastwę losu. Że w ogóle nie mają nawet zamiaru jej uratować. Po dłuższej chwili bezczynnego leżenia na zimnej podłodze, usłyszała groźne warknięcie. Jej całe ciało sparaliżował strach i nawet przestała przez to drżeć z zimna. Nagle znów zobaczyła przerażające, czerwone ślepia. Ale tuż za nimi około siedem kolejnych... stanowczo mniejszych, ale tak samo przerażających. Była pewna swojego końca. Strumienie łez znów zaczęły wypływać jej z oczu. Zacisnęła mocno powieki i skuliła się jeszcze bardziej. Poczuła przy swojej twarzy ciepły, śmierdzący oddech wydobywający się z pyska bestii. Gdy się od niej odsunęła, Rebecca znów otworzyła lekko oczy. Z ledwością zobaczyła tę samą istotę która ją tu porwała, a tuż za nią kilka mniejszych osobników. Holy domyśliła się, że to młode potwora. A teraz miała zostać dla tych maluchów pyszną kolacją. Większy osobnik wycofał się i dał młodym wolną drogę do Rebecci. Sam usiadł jak zwyczajny pies z tyłu i zaczął pyskiem oraz prawą łapą męczyć się z mieczem Szóstego wciąż wbitym w lewe ramię. Młode powoli i dość niepewnie podchodziły. Z pysków kapała im ślina. Szczerzyły swoje czyste, śnieżnobiałe kły. Widocznie jeszcze nic nie jadły, co mogło oznaczać, że urodziły się niedawno. Nagle jeden z maluchów skoczył na Rebeccę, wczepiając swoje ostre kły w jej ramię. W połowie budynku można było usłyszeć jej krzyk.

      Notka pisana specjalnie dla Neramide, każde zdanie, każde słowo pisałam z myślą o niej. Tutaj nie będę się za bardzo rozgadywała. Chciałam powiedzieć jeszcze tylko że przez jakiś czas rozdziały mogą nie pojawić sięw ogóle, ponieważ muszę ciężko harować przy projekcie, nad którym ślęczę już bardzo długo. Pozdrawiam wszystkich. Buziaczkiii ;*.

6 komentarzy:

  1. Wow, notka fajna. ^^ Dużo się dzieje... Wiedziałem, że wilkołakocoś się pojawi! XD Dla Neramide?! Foch! Foch 4 eva! Nie odzywam się do Ciebie już na zawsze przez 4 godziny!
    A tak w ogóle, to masz się pośpieszyć z tym projektem i chce notkę na tytanów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka trzyma w napięciu. Czyli nie miałam racji co do tej istoty. Trudno. Ale błagam, postaraj czasem pisać notki, bo długo nie wytrzymam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, ale nic nie obiecuję... i miło że ktoś chce w ogóle to czytać :)

      Usuń
  3. Masz dwa błędy.
    - "... zawsze wiedzialeś co trzeba zrobić w takiej sytuacji.". W słowie ' wiedzialeś ' powinno być ' ł '.

    - "Ty... Ty nie wiesz?! Człowiek który za każdym razem gdy mieliśmy problem, potrafił znaleźć wyjście... Mój opiekun... W którego tak zawsze wierzyłem nie wie co trzeba robić?! -z niedowierzeniem." Powinno być z ' niedowierzaniem ', a nie z ' niedowierzeniem '.

    Tajemniczy potwór... ta ciemność... coraz to bardziej słabnąca nadzieja...
    Notka boska. Ten kto nie czytał, niech żałuje. Czekam na nexta. Jestem ciekawa ile zostało z Holi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hah... Straszne... Ale fajnie, że Holi obrywa... Czekam z niecierpliwością na nexta.

    OdpowiedzUsuń