Ciężko było dojść gdziekolwiek
przy takich warunkach. Powoli kierowali się w stronę celu, ale coś
oczywiście musiało im przeszkodzić. Przechodząc obok pewnego
pomieszczenia, usłyszeli głośne krzyki kilku agentów. Nie mogli
ich tak zostawić, działo się tam coś poważnego i musieli im
pomóc. Szósty skinieniem ręki wskazał Rexowi na drzwi. Nastolatek
od razu domyślił się o co chodzi. Wyważył drzwi takim samym
sposobem jak ostatnio. Chwilę przed tym krzyki nagle ucichły.
Weszli niepewnie do środka. Rebecca poświeciła naokoło latarką.
Zobaczyli zakrwawione, porozrywane ciała. Rebecca wypuściła aż z
ręki latarkę, która potoczyła się kawałek po ziemi i jej
światło padło w kąt pomieszczenia. Im oczom ukazała się
okropna, przerażająca, wilko-podobna istota. Nachylała się nad
jednym z ciał i je rozszarpywała. Wszyscy cofnęli się kilka
kroków. Rebeccę ze strachu sparaliżowało, Szósty widząc to
objął ją w tali i przyciągnął delikatnie do siebie. Ona mocno
się w niego wtuliła, mimo strachu nie mogła oderwać od tego
czegoś oczu. Rex niepewnie podniósł leżącą około dwa metry od
niego latarkę. Po tym cofnął się z powrotem i stanął tuż obok
Szóstego. Nagle potwór oderwał się od ciała i spojrzał w ich
stronę. Warknął głośno. Zaczął zbliżać się powoli,
stawiając długie kroki na tylnych łapach. Po sekundzie był
wystarczająco blisko aby zobaczyli ogromne, ostre jak brzytwa
pazury, w pysku dziesiątki długich, pobrudzonych krwią kłów.
Ciemnoczerwone oczy mówiły same za siebie, że zwierzę jest żądne
krwi i ludzkiego mięsa.
-Żadnych gwałtownych ruchów.
-odezwał się Szósty. Mimo prób opanowania się, nie dawał rady.
Cała trójka starała się powoli i spokojnie wycofać. Jednak było
już na to za późno. Bestia spojrzała na każdego z nich po kolei,
warknęła głośno a następnie ruszyła już na czterech łapach w
stronę Rebecci. Wyrwała ją z objęć Szóstego i pobiegła gdzieś
przed siebie przez ciemny korytarz. Kobieta krzyknęła ze strachu na
cały głos. Szósty natychmiast sięgnął po swoje miecze i razem z
Rexem pobiegli za nimi. Jednak to coś było dla nich stanowczo za
szybkie. Szósty wiedząc że nie dadzą rady go teraz dogonić,
rzucił jednym ze swoich mieczy. Trafił w lewe ramię bestii. Po
chwili obaj się zatrzymali, nie byli w stanie dalej biec. Stracili
go z oczu. Wciąż nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli. Nie
wyglądało to w ogóle jak E.V.O, które dotychczas widzieli.
-No i... co my mamy teraz robić?
Szósty... zawsze wiedziałeś co trzeba zrobić w takiej sytuacji.
Zawsze miałeś jakiś pomysł. -stwierdził z wielką nadzieją, że
jego opiekun znajdzie rozwiązanie problemu.
-Rex, ja już niczego nie jestem pewny.
Naprawdę nie wiem. -zrezygnowanym głosem. Spuścił lekko głowę.
-Ty... Ty nie wiesz?! Człowiek który
za każdym razem gdy mieliśmy problem, potrafił znaleźć
wyjście... Mój opiekun... W którego tak zawsze wierzyłem nie wie
co trzeba robić?! -z niedowierzaniem.
-Rex, nie z każdego kłopotu jestem w
stanie wybrnąć. Nie wszystko potrafię od razu rozwiązać.
Spójrzmy prawdzie w oczy, jestem tylko człowiekiem, nie jestem
idealny.
-Nikt nie jest. Ale Ty zawsze dawałeś
radę. Gdy miałem kłopoty zawsze mogłem na Ciebie liczyć, nawet w
chwilach gdy nie zasłużyłem na pomoc... gdy byłem nieposłuszny...
Ty i tak zawsze mi pomagałeś. Ja wiem że znajdziesz rozwiązanie i
tego problemu. Martwię się o Holy, musimy ją znaleźć i uratować!
-Nie znajdziemy nic w takich warunkach,
a nawet jeżeli dalibyśmy radę, to jak masz zamiar walczyć z tą
bestią? Nie jesteśmy przystosowani do życia i walki w nocy. Od
razu byśmy padli. Nie damy rady!
-Nie wierzę... -odsunął się od
niego kilka kroków. -Nie wierzę że to mówisz! -wykrzyknął na
cały głos. -Holy jest w niebezpieczeństwie a ty się od razu
poddajesz?! Żartujesz sobie?!
-Rex, kocham ją i zależy mi na niej
tak samo jak Tobie. Nie mówiłem przecież że się poddaję, tylko
że na razie nie możemy nic zrobić. Nie wytropisz czegoś takiego
od razu... Na to potrzeba czasu. -niespokojnie.
-Ale ile!? -zniecierpliwionym do reszty
głosem.
-Uspokój się! Poradzimy sobie, ale
nie teraz... nie od razu. Uratujemy ją, to mogę Ci obiecać. We
dwójkę nie damy sobie rady. Nawet z jednym, a ich może być tutaj
jeszcze więcej. Nie wiem skąd to cholerstwo się tutaj wzięło,
ale jeśli Rebecce się coś stanie, skończą się żarty.
Cierpliwości.
Rex natychmiast umilkł. Musieli brać
się do roboty.
* * *
Rebeccę zabrano do podziemnej części
bazy. Potwór rzucił nią w kąt, była taka poszarpana i podrapana
że ledwo mogła się ruszyć. Rozglądnęła się po ciemnym
pomieszczeniu, widziała tylko czerwone jak żarzące się węgle
ślepia bestii. Cała trzęsła się ze strachu, poczuła również
okropne zimno. Skuliła się mocno. Nie miała już nawet odwagi
spojrzeć w oczy istoty która ją tak załatwiła. Zacisnęła mocno
powieki. Usłyszała tylko ciche warknięcie i po chwili już cisza.
Bestia gdzieś się oddaliła. Rebecca nie wiedziała nawet gdzie
dokładnie jest. W Providence nic nie było widać bez światła i
nawet mistrzowska znajomość całego budynku nie pomagała. Holy
czuła jak po jej ciele w wielu miejscach spływa krew. Jej ubranie
również zostało podarte. Była cała obolała. Leżała bezwładnie
tak, jak zostawił ją tu potwór. Bała się nawet spróbować
ruszyć, a tym bardziej zasnąć, mimo iż była bardzo zmęczona nie
chciała teraz zasypiać. W takiej sytuacji było to niebezpieczne.
Czuła że to jej ostatnie chwile życia. Żałowała, że nie może
spędzić ich ze swoim ukochanym mężczyzną. Gdy tylko o tym
myślała, z jej oczu zaczęły mimowolnie płynąć strumienie łez.
Chciałaby być teraz w ramionach Szóstego, przy nim zawsze czuła
się bezpiecznie. Mijały sekundy, minuty... godziny... i nic. Ani
najcichszego dźwięku. Tylko przerażająca cisza i ciemność. Gdy
otwierała tylko oczy, widziała dokładnie to samo, co wtedy, gdy
miała je zamknięte. Bała się tej ciemności, ciszy... tego co się
stało i stanie niedługo. Nagle usłyszała cichy szmer. W tym samym
momencie otworzyła szeroko oczy. Nic nie widziała. Szukała
wzrokiem czegoś podejrzanego. Ale w dalszym ciągu widziała tylko i
wyłącznie ciemność. Bała się coraz bardziej, a żadna pomoc nie
nadciągała. Myślała już, że Szósty i Rex zostawili ją tu na
pastwę losu. Że w ogóle nie mają nawet zamiaru jej uratować. Po
dłuższej chwili bezczynnego leżenia na zimnej podłodze, usłyszała
groźne warknięcie. Jej całe ciało sparaliżował strach i nawet
przestała przez to drżeć z zimna. Nagle znów zobaczyła
przerażające, czerwone ślepia. Ale tuż za nimi około siedem
kolejnych... stanowczo mniejszych, ale tak samo przerażających.
Była pewna swojego końca. Strumienie łez znów zaczęły wypływać
jej z oczu. Zacisnęła mocno powieki i skuliła się jeszcze
bardziej. Poczuła przy swojej twarzy ciepły, śmierdzący oddech
wydobywający się z pyska bestii. Gdy się od niej odsunęła,
Rebecca znów otworzyła lekko oczy. Z ledwością zobaczyła tę
samą istotę która ją tu porwała, a tuż za nią kilka mniejszych
osobników. Holy domyśliła się, że to młode potwora. A teraz
miała zostać dla tych maluchów pyszną kolacją. Większy osobnik
wycofał się i dał młodym wolną drogę do Rebecci. Sam usiadł
jak zwyczajny pies z tyłu i zaczął pyskiem oraz prawą łapą
męczyć się z mieczem Szóstego wciąż wbitym w lewe ramię. Młode
powoli i dość niepewnie podchodziły. Z pysków kapała im ślina.
Szczerzyły swoje czyste, śnieżnobiałe kły. Widocznie jeszcze nic
nie jadły, co mogło oznaczać, że urodziły się niedawno. Nagle
jeden z maluchów skoczył na Rebeccę, wczepiając swoje ostre kły
w jej ramię. W połowie budynku można było usłyszeć jej krzyk.
Notka pisana specjalnie dla Neramide,
każde zdanie, każde słowo pisałam z myślą o niej. Tutaj nie
będę się za bardzo rozgadywała. Chciałam powiedzieć jeszcze
tylko że przez jakiś czas rozdziały mogą nie pojawić sięw
ogóle, ponieważ muszę ciężko harować przy projekcie, nad którym
ślęczę już bardzo długo. Pozdrawiam wszystkich. Buziaczkiii ;*.
Wow, notka fajna. ^^ Dużo się dzieje... Wiedziałem, że wilkołakocoś się pojawi! XD Dla Neramide?! Foch! Foch 4 eva! Nie odzywam się do Ciebie już na zawsze przez 4 godziny!
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to masz się pośpieszyć z tym projektem i chce notkę na tytanów.
Notka trzyma w napięciu. Czyli nie miałam racji co do tej istoty. Trudno. Ale błagam, postaraj czasem pisać notki, bo długo nie wytrzymam
OdpowiedzUsuńPostaram się, ale nic nie obiecuję... i miło że ktoś chce w ogóle to czytać :)
UsuńMasz dwa błędy.
OdpowiedzUsuń- "... zawsze wiedzialeś co trzeba zrobić w takiej sytuacji.". W słowie ' wiedzialeś ' powinno być ' ł '.
- "Ty... Ty nie wiesz?! Człowiek który za każdym razem gdy mieliśmy problem, potrafił znaleźć wyjście... Mój opiekun... W którego tak zawsze wierzyłem nie wie co trzeba robić?! -z niedowierzeniem." Powinno być z ' niedowierzaniem ', a nie z ' niedowierzeniem '.
Tajemniczy potwór... ta ciemność... coraz to bardziej słabnąca nadzieja...
Notka boska. Ten kto nie czytał, niech żałuje. Czekam na nexta. Jestem ciekawa ile zostało z Holi.
Poprawione.
UsuńHah... Straszne... Ale fajnie, że Holi obrywa... Czekam z niecierpliwością na nexta.
OdpowiedzUsuń