Informacje i regulamin bloga:

REGULAMIN!!!

1. Nie akceptuję wulgaryzmów w komentarzach, jeśli ktoś chciałby coś mi powiedzieć, podany jest numer Gadu-Gadu, oraz Gmail.

2. To samo sądzę o reklamowaniu się w komentarzach, poprzez wstawianie linków do swoich blogów lub innych stron (typu fora, serwisy, różnego rodzaju swoje konta [DeviantArt, YouTube] itp. ). Możesz robić to jedynie w wiadomościach prywatnych.

3. Jeśli już masz zamiar dodać komentarz, pisz na temat. Nie będę tolerowała tekstów, które mówią, że blog jest nudny i nie ma sensu go czytać. W takich sprawach dyskutować będę jedynie w wiadomościach prywatnych, ale na blogu ma panować spokój. Nie chcesz czytać, nie czytaj, proste, prawda?

4. Blog jest po to, aby czytać i ewentualnie komentować, a nie rządzić na nim, od tego jest autorka. Jeśli treść się nie podoba, wyłącz. Na pewno nie będzie akceptowane wymuszanie przygód, jakie bohaterowie tu przeżywają, jak i tego, kto będzie głównym bohaterem historii! O tym, ile razy ktoś będzie występował, i czy w ogóle będzie, decyduję ja!

Uwaga! Użytkownicy nie stosujący się do regulaminu będą od razu blokowani! Nie będę dawała ostrzeżeń, nie mam zamiaru bawić się z Wami w teksty " zapomniałam/em o tym" !

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 15

Ogarnęło ich przerażenie, spojrzeli po sobie i tuż po chwili biegli już w stronę, z której dobiegał przeraźliwy krzyk. Zajęło im to sporo czasu, ale w końcu dotarli do niewielkiego, pustego pomieszczenia. Weszli niepewnie do środka, nagle wszystko ucichło. Rozejrzeli się wokoło. Caesar starał się być ostrożny, trzymał się w małej odległości za Piątą. Nagle tuż przed nimi pokazała się jasna, szara mgiełka. Usłyszeli po sekudzie ten sam wrzask, który rozległ się jakiś czas temu, tylko że tym razem był o wiele głośniejszy. Oboje natychmiast cofnęli się o kilka kroków, zasłaniając dłońmi uszy. To było takie głośne, że nie mogli wytrzymać, padli na ziemię. Po kilku wydłużających się sekundach krzyk ucichł. Piąta i Caesar odsłonili z powrotem uszy i znów się rozglądnęli. Pomieszczenie znów było puste. Podnieśli się z ziemi, zaczęli gwałtownie i szybko rozglądać się na wszystkie strony. Niespodziewanie, potężne, mechaniczne drzwi zatrzasnęły się za nimi. Szybko do nich podbiegli i usiłowali otworzyć, to było jednak niemożliwe, nie dali rady, odwrócili się, po krótkiej chwili na środku małego pomieszczenia znów pojawiła się identyczna mgiełka, przez chwilę przyjęła kształt człowieka, jednak wciąż składała się tylko z jasnego gazu. Machnęła rękoma w przód i po chwili uwolniły się z nich cztery, ostre jak brzytwa jasno-błękitne kryształy. Z zawrotną prędkością zbliżały się do Caesara i Piątej. Czarnowłosy mężczyzna odruchowo chwycił kobietę w tali i popchnął ją w przód. Dwa kryształy przeleciały tuż nad ich głowami. Jednak kolejny otarł się o tylną część szyi Caesara, rozcinając skórę na niej, ostatni wbił się w prawą, dolną część jego brzucha. Krzyknął głośno z powodu okropnego bólu. Po tym dziwna, tajemnicza mgiełka po raz kolejny rozpłynęła się w powietrzu. Piąta w pierwszym momencie była tak zszokowana i wystraszona, że nie zorientowała się nawet, mimo głośnego krzyku, że coś dolega Caesarowi. Jego dłonie zsunęły się z jej ciała. Dopiero gdy usłyszała, że mężczyzna upada na ziemię, odwróciła się w jego stronę. W pierwszym momencie nie mogła uwierzyć w to, co się stało, zakryła usta dłońmi, jednak po chwili ukucnęła przy nim, ucisnęła lekko poważniejszą ranę na brzuchu.
-Caesar, patrz na mnie, spokojnie. -mężczyzna przymrużał oczy, Piąta starała się go zagadywać, aby nie stracił przytomności, mogłoby się to źle skończyć. Różowowłosej zaczęły spływać po policzku strumienie łez. Zaczęła się obwiniać, chciał uratować przed tym ją, a sam został bardzo poważnie ranny. Nie dało się nawet otworzyć drzwi, najlepszym pomysłem, na jaki w tamtym momencie wpadła Piąta, było wzywanie pomocy.
-Halo! Pomóżcie nam! -krzyczała najgłośniej, jak tylko mogła. Łudziła się, że zaraz ktoś tutaj przyjdzie i im pomoże. Patrzyła przerażonym wzrokiem na Caesara.
-Spokojnie, wszystko będzie w porządku, na pewno. Nic poważnego się nie stanie. -z niedowierzaniem, patrząc mu w oczy.
-Piąta, przestań, nikt tutaj nie przyjdzie, w tej części bazy nie ma nikogo, nikt nam nie pomoże, jesteśmy w pułapce. -ledwo przytomny, mruknął cicho pod nosem.
-Nie! Na pewno nie! Pomogą nam, zobaczysz, Tobie też nic nie będzie, wyciągną nas i Ci pomogą, jestem tego pewna! -nie zwracając na nic uwagi, po prostu się do niego przytuliła, jedną ręką wciąż uciskając jego ranę. Oboje na moment zamilkli. Caesar uniósł z ledwością jedną rękę i ją objął.
-Proszę, przestań siebie samą oszukiwać, naprawdę, nikt tutaj nie przyjdzie. -Piąta już po tym nie odpowiedziała. Leżała tuż obok niego, mocno się przytulając. Łkała cicho. Naprawdę zależało jej na nim... jak na przyjacielu. On jej pomógł, przez cały czas był przy niej, gdy leżała nieprzytomna, lub po prostu potrzebowała towarzystwa. Nie chciała, aby coś poważnego mu się stało, zostałaby wtedy sama, Szósty zajęty był Rebeccą, a nikogo tutaj prócz jego i Caesara nie miała. Może nie była tego do końca świadoma, ale desperacko potrzebowała kogoś bliskiego, prawdziwego przyjaciela. Potrzebowała właśnie jego. Pogłaskała go po chłodnym policzku. Spojrzała smutnym, wręcz załamanym wzrokiem na jego twarz.
-Dasz radę, trzymaj się, jestem pewna, że sobie poradzisz. -Caesar nie miał siły nawet wyżej unieść powiek, spojrzał na nią kątem oka.
-Nie płacz, moje zdrowie i życie nie jest warte Twoich łez. -pogłaskał ją po głowie i przeczesał palcami jej krótkie włosy. Ona wtuliła się mocno w jego klatkę piersiową.
-Nie mów tak, jesteś wart bardzo dużo, życie każdego człowieka jest bezcenne... kotku. -nazywała tak bardzo często różne osoby, ale gdy powiedziała tak do niego, miało to głębsze znaczenie. Prawą dłonią zaczęła szukać na ziemi jego ręki, gdy na nią trafiła, od razu mocno go za nią chwyciła. Poczuła, że w obecnej sytuacji, gdy są tak blisko, jest odrobinę spięty. Nie chciała zwracać na to uwagi. Z drugiej strony mężczyźnie naprawdę pasowała ta bliskość z nią. Pogłaskał delikatnie jednym palcem jej drżącą dłoń. Drugą ręką dalej ją obejmował. Zupełnie już milczeli, wtuleni w siebie rozmyślali nad tym, co będzie dalej. zostaną uratowani, czy umrą tutaj z głodu, pragnienia i przemęczenia? Z każdą minutą byli psychicznie coraz słabsi, a po kilku godzinach Caesarowi zaczęły doskwierać poważne doznania fizyczne, i tak samo jemu, jak i Piątej również głód i pragnienie. Mimo tego, nie odrywali się od siebie ani na centymetr. Po bardzo długim czasie, gdy w pomieszczeniu było już zupełnie ciemno, Piąta nerwowo zaczęła rozglądać się wokoło. Caesar to szybko zauważył.
-Ej, co się dzieje? - zapytał z wyraźną troską.
-Ja... nie... tylko... boję się ciemności. -mruknęła cicho.
-Nie bój się, nie masz czego, jestem przy Tobie, nic Ci nie grozi. -Caesar zdobył się na bardzo słaby uśmiech. Ciągle przeczesywał delikatnymi ruhami dłoni jej włosy. Piąta po chwili się podniosła. Wokół nich utworzyła się już niewielka kałuża krwi. Różowowłosa urwała skrawek swojej koszulki. Przycisnęła materiał do rany Caesara. On jęknął cicho z bólu.
-csiii... muszę coś z tym zrobić, wiem że boli... -uspokoiła go. On ciągle trzymał drżącą dłoń przy jej plecach. Jej nawet się to podobało, cieszyła się, że nie jest w tej chwili sama. Wiedziała dobrze, że może na niego zawsze liczyć, że on w razie potrzeby za każdym razem jej pomoże. W końcu jakiś czas temu, uratował ją już przed wykrwawieniem. A teraz, gdyby nie On, zapewne to Ona leżała by teraz na jego miejscu, ranna, bezwładna i słaba. Była mu naprawdę wdzięczna z całego serca. Postanowiła jeszcze raz spróbować wezwać pomoc. Na początku krzyczała najgłośniej, jak tylko potrafiła, Caesar jej nawet nie powstrzymywał, nie miał siły nic już powiedzieć, leżał tylko i czekał niecierpliwie. Z każdą minutą głos Piątej był coraz cichszy. Po długim czasie ochrypła, nie mogła już krzyczeć, mruczała tylko cicho, ciągle powtarzając z nadzieją:
-Pomocy... niech ktoś nam pomoże... -po paru chwilach przestała, rozpłakała się i upadła zmęczona na ziemię, znów wtulając się mocno w Caesara. Usłyszała cichy jęk. Możliwe, że zadała mu ból, opadając na ranę.
-Przepraszam. -mruknęła tylko cicho, zachrypniętym głosem. Owinęła ręce wokół jego szyi, nie chciała puścić. Pomyślała, że jeśli mają tutaj niedługo umrzeć, to chce być tuż przy nim, przy mężczyźnie, który był dla niej tak życzliwy i serdeczny w chwili, gdy inni traktowali ją jak powietrze, a jeszcze inni, jak śmiertelnego wroga. Leżąc na jego klatce piersiowej, czuła spowolniony oddech, jak łapie każdy z trudnością. Obejmując ramionami jego szyję, czuła jak spływa na jej dłoń wąski, krwawy strumień. Delikatnie go tam gładziła, nie czuł takiego bólu, jaki zadawała mu rana na brzuchu. Piąta usłyszała po chwili, jak burczy jej cicho w brzuchu, zabrała szybko jedną rękę i się za niego mocno chwyciła. Mruknęła cicho pod nosem, ciągle szlochając. Uniosła bardzo delikatnie głowę i spojrzała na twarz czarnowłosego mężczyzny. Ciągle miał lekko uniesione powieki, patrzył prosto na sufit. Ona czerwoną od krwi ręką pogłaskała go po policzku, zbliżyła się do niego. Słyszała, jak stara się o każdy, chociażby najmniejszy oddech. Jak walczy, aby tylko nie utracić przytomności. Zauważyła, że powoli przegrywa tę walkę, chciała mu jakoś pomóc, ale kompletnie nie wiedziała jak. Uroniła kilka drobnych, słonych łez, które spadły na policzek Caesara i spłynęły dalej, na podłogę, zostawiając wąskie, wilgotne ślady na jego skórze. Wzięła kilka głębokich oddechów, drżała mocno, w pomieszczeniu było zimno, a Ona nie miała na sobie nic specjalnego, cienkie spodnie i koszulka nie zapewniały dużego ciepła. Jednak nie tylko chłód, przyczyniał się do dreszczy. Zbliżyła się do jego prawego ucha i szepnęła cicho...

2 komentarze:

  1. Jak słodko... Szkoda, że go nie pocałowała. Od razu wiedziałam , że się pokochają xD Nie widzę powodu, żeby się przypierdolić. Bardzo mis się podoba. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. ... jestem głodny. xD Nadal. XD Dobra, ale nie o tym miałem pisać... He he he - wiedziałem, że coś pomiędzy nimi będzie.... lece czytać kolejną notkę, bo jestem ciekaw co mu powiedziała. =3

    OdpowiedzUsuń